- Byłem tą osobą, która namawiała Wojciecha Olejniczaka do tego, żeby podjął się kierowania Sojuszem Lewicy Demokratycznej w najtrudniejszym momencie. Oczywiście uważam, że trzeba mieć cierpliwość, nie wolno podejmować pochopnych decyzji. Nie ma żadnego uzasadnienia do dzisiejszej zmiany - stwierdził.

Zdementował pogłoski o swym zamiarze kandydowania. - Wykluczam, nie byłoby to słuszne, nie byłoby to właściwe i nie byłoby to dobrze odebrane - zapewnił. - Nie czekam na wykrwawienie [Wojciecha Olejniczaka i Grzegorza Napieralskiego, pretendentów do przywództwa w sojuszu]. Uważam, że ta rywalizacja jest niepotrzebna. Najgorsze, co mogłoby się stać to podział w tym młodym pokoleniu, które ma przed sobą długie życie w polityce - dodał Szmajdziński.

Wicemarszałek zaprzeczył, jakoby trwały rozmowy z PO w sprawie poparcia przez SLD ustawy medialnej. - Platforma Obywatelska nie chciała w tej sprawie współpracować, bo przecież przez wiele miesięcy pracy nad tą ustawą stale mówiliśmy czego w tej ustawie być nie może. Nie można zagłosować za ustawą, która jest niezgodna z konstytucją w moim najgłębszym przekonaniu - stwierdził polityk lewicy.

Powiedział, że jest przeciwny kandydowaniu Józefa Oleksego do Parlamentu Europejskiego. Taką propozycję wysunął Wojciech Olejniczak. - Lista Gudzowatego nie będzie w koalicji z SLD. Oleksy jest czołowym jej przedstawicielem - mówi Szmajdziński.