Żona byłego senatora wysłała w tej sprawie pismo do przewodniczącego komisji Andrzeja Czumy (PO). Można w nim przeczytać, że Stokłosa padł ofiarą zmowy służb specjalnych, prokuratury i aparatu skarbowego, a świadkowie, którzy go obciążają, to „ludzie z marginesu społecznego”. – Przyłączam się do krzyku siostry Krzysztofa Olewnika, bo po tym, co przeżyłam, i ja nie wierzę w państwo polskie – podkreśla Anna Stokłosa.
– Przesłane dokumenty przeanalizowałem wraz z prawnikami i mogę stwierdzić, że sprawa byłego senatora Henryka Stokłosy kompletnie nie nadaje się do tego, by rozpatrywała ją nasza komisja. Wystarczy, że zajmują się nią prokuratura i sąd. Taką odpowiedź wysłałem już pani Annie Stokłosie – mówi Czuma.
– Pismo w sprawie byłego senatora Stokłosy to nie wyjątek – twierdzi Arkadiusz Mularczyk reprezentujący PiS. – Jesteśmy zasypywani podobnymi wnioskami, a wszystko przez absurdalną formułę samej komisji. Ma ona badać jakieś hipotetyczne, bliżej niesprecyzowane naciski. Fakt, że stała się narzędziem walki politycznej w rękach PO, po prostu ją dezawuuje.Śledztwo przeciwko Stokłosie zostało wczoraj ostatecznie zamknięte. Po południu prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia.
– Obejmuje on 21 zarzutów. Kolejny został wyłączony do odrębnego postępowania– mówi Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Chodzi o podejrzenie oszustwa przy restrukturyzacji firm należących do byłego senatora.
Stokłosa przed warszawskim sądem będzie odpowiadał za korupcję. W zamian za sowite łapówki wręczane urzędnikom Ministerstwa Finansów miał uzyskiwać umorzenia wielomilionowych podatków. Śledczy zarzucają byłemu senatorowi także przestępstwa związane z ochroną środowiska i zamach na wolność pracowników własnej firmy. Grozi mu do 10 lat więzienia.