Dokument przygotowany przez Jacka Cichockiego, ministra odpowiedzialnego w Kancelarii Premiera za służby specjalne, składa się z relacji polskiego i gruzińskiego MSZ oraz oficerów Biura Ochrony Rządu.
Nie ma wzmianki, by jego autorzy korzystali z dokumentów służb specjalnych. W środę „Dziennik” napisał, że po gruzińskim incydencie ABW przygotowała raport, z którego wynika, że incydent był gruzińską prowokacją. Jak jednak ustaliła „Rz” raport, choć sygnowany nazwiskiem szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, powstał w Centrum Antyterrorystycznym.
Dokument jest ostro krytykowany. Według ekspertów służby, nie mając twardych danych, sformułowały kontrowersyjne tezy, iż to Gruzini sprowokowali niebezpieczną dla życia polskiego prezydenta sytuację.
– W przeciwieństwie do tamtego raport Cichockiego jest wyważony. Nie ma tam kategorycznych ocen, lecz opis sytuacji – ocenia Janusz Zemke (SLD) z Komisji ds. Służb Specjalnych.
Kilkustronicowy dokument Cichockiego zawiera informację o wizycie Kaczyńskiego w Gruzji. Można się z niego dowiedzieć, że była ona przygotowana w dużym pośpiechu. Jej program był kilka razy zmieniany.