„Podczas pobytu w hotelu, parlamentarzyści upili się i 25 listopada 2008 roku w późnych godzinach wieczornych, bez zgody ze strony naszych klientów, bezprawnie zaczęli prowadzić dwa samochody w sposób niedozwolony (…) i ze względu na swój stan spowodowali poważne szkody, szacowane na 10,140 euro plus VAT” - napisała kancelaria hotelu w liście, który został wysłany do MSZ i Kancelarii Sejmu.
Posłowie Karski i Zbonikowski domagają się od hotelu wycofania pomówień oraz przeprosin. W przeciwnym razie - jak podkreślili we wspólnym oświadczeniu - podejmą kroki prawne. Domagają się również stosownych działań w ich obronie ze strony marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego oraz polskich służb dyplomatycznych na Cyprze.
Karol Karski powiedział w telewizji TVN24, że mamy do czynienia z "naciągaczami" i że takie sytuacje się zdarzają. Dodał, że kiedyś w Rosji kazano mu zapłacić za rzekomo zgubiony ręcznik. Zapewnił, że zarzuty zostały już wyjaśnione przez cypryjską policję.
Polityk PiS przyznał, że w końcu listopada, razem z posłem Zbonikowskim brali udział w posiedzeniu podkomisji ds. ochrony praw człowieka (Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy) w Limmasol na Cyprze.
- Wiem co robiłem, a czego nie robiłem, podobnie poseł Zbonikowski - podkreślił Karski. "Jak mogliśmy pić, jak byliśmy poza ośrodkiem, a ja jeszcze tego dnia brałem antybiotyki, byłem przeziębiony" - mówił poseł.