Ekipa programu TVN „Teraz my” przyłapała szefa rządu, który w czasie czwartkowych głosowań w Sejmie grał z kolegami w piłkę.
– To się nie powinno zdarzyć i więcej się nie powtórzy – przepraszał wczoraj Donald Tusk.
Rzecznik rządu Paweł Graś wpadkę tłumaczył brakiem komunikacji między klubem a Kancelarią Premiera. – Premier nie wiedział o czwartkowych głosowaniach. Myśleliśmy, że będą one, jak zwykle, w piątek – wyjaśnia Graś. Jednak dziennikarze „Teraz my” ustalili, że o czwartkowych głosowaniach politycy PO wiedzieli już we wtorek rano.
– Donald Tusk strzelił sobie kilka goli – ocenia Joanna Gepfert, specjalistka od kreowania wizerunku osób publicznych. Uważa, że takie tłumaczenie tylko pogarsza sytuację: – To niepoważne, jeśli premier tłumaczy się niewiedzą.
Jej zdaniem wizerunek Tuska może ucierpieć jeszcze z jednego względu. – Sam wystawia się na strzały opozycji, która zacznie wytykać, że jest niepoważnym politykiem, bo zamiast zajmować się krajem, biega w krótkich spodenkach po boisku – mówi Gepfert.