Choć nie startuje, musi odejść z IPN

Wicedyrektor oddziału IPN we Wrocławiu zrezygnował z funkcji. Krzysztofowi Grzelczykowi zarzucono, że lustrował Marcina Libickiego, by zająć dobre miejsce na liście do PE

Publikacja: 21.04.2009 21:32

Choć nie startuje, musi odejść z IPN

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

O Grzelczyku, wrocławskim opozycjoniście i byłym wojewodzie, jest głośno od soboty. Wtedy "Gazeta Wyborcza" napisała, że zlustrował europosła Marcina Libickiego, by ten stracił pierwsze miejsce na poznańskiej liście PiS do europarlamentu.

Miała to być misterna intryga: Libicki przestaje być "jedynką" w Wielkopolsce, jego miejsce zajmuje Konrad Szymański, zwalniając czołową pozycję we Wrocławiu, którą przejmuje Grzelczyk. Libicki rzeczywiście stracił miejsce na liście. Ale, zdaniem Grzelczyka, zarzutowi brak logiki, bo o tym, że Szymański nie będzie startował z Wrocławia, było wiadomo już w marcu.

Artykuł "GW" był m.in. cytowany przez Monikę Olejnik. W Radiu Zet i TVN 24 dziennikarka twierdziła, że Grzelczyk startuje z drugiego miejsca. To nieprawda. Grzelczyk nie jest kandydatem w wyborach.

Jednak medialne doniesienia źle się dla niego skończyły. We wtorek rano do szefa wrocławskiego IPN prof. Włodzimierza Sulei miał zadzwonić prezes Instytutu Janusz Kurtyka z propozycją nie do odrzucenia, że trzeba zwolnić Grzelczyka. Ten nie chciał stawiać przełożonego w niewygodnej sytuacji i sam złożył podanie o zwolnienie.

– Mogę potwierdzić, że pan Grzelczyk złożył takie podanie. Zostało zaakceptowane i przesłane do Warszawy – mówi "Rz" Suleja. – Związek z nagonką medialną na niego jest oczywisty.

– Nie kontroluję, gdzie dzwoni prezes – zaznacza rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. – Ale dyrektor we Wrocławiu ma wystarczające uprawnienia, by rozwiązywać sprawy personalne.

Grzelczyk jest oburzony: – Nawet w PRL nie straciłem pracy z powodów politycznych. A teraz, po ataku mediów, zamiast prośby o wyjaśnienia, jest żądanie natychmiastowej dymisji.

Od "GW" domaga się sprostowania: – Jej tekst skrzy się od kłamstw. Do głowy by mi nie przyszło tak makiaweliczne działanie.

Jak pisała "Gazeta", Grzelczyk miał szukać haków na Libickiego w poznańskim IPN. – Pojechałem tam za materiałami dotyczącymi Radia Solidarność, bo przygotowujemy wystawę – tłumaczy. – Widziałem dokumenty Libickiego, ale tylko te, które już opisywała poznańska prasa.

Tę sprawę kierownictwo PiS analizowało 1 kwietnia w Warszawie. Grzelczyk miał wtedy oznajmić, że Libicki był tajnym i świadomym współpracownikiem SB.

– Słowem się nie odezwałem – twierdzi. – A do Warszawy zawiozłem, na prośbę władz partii, eksperta od wywiadu wojskowego, który miał przeanalizować znane już z poznańskiej prasy dokumenty pod kątem ich autentyczności

O Grzelczyku, wrocławskim opozycjoniście i byłym wojewodzie, jest głośno od soboty. Wtedy "Gazeta Wyborcza" napisała, że zlustrował europosła Marcina Libickiego, by ten stracił pierwsze miejsce na poznańskiej liście PiS do europarlamentu.

Miała to być misterna intryga: Libicki przestaje być "jedynką" w Wielkopolsce, jego miejsce zajmuje Konrad Szymański, zwalniając czołową pozycję we Wrocławiu, którą przejmuje Grzelczyk. Libicki rzeczywiście stracił miejsce na liście. Ale, zdaniem Grzelczyka, zarzutowi brak logiki, bo o tym, że Szymański nie będzie startował z Wrocławia, było wiadomo już w marcu.

Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nowy sondaż partyjny: PiS zyskuje. Dystans między KO coraz mniejszy