W rozmowie z TVP info prezydent nie zgodził się z opinią, że rok 2011 upłynie pod "ciężarem wspomnienia katastrofy smoleńskiej". - Na pewno będą takie wydarzenia. Będzie rocznica. Mam umowę z panem prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem, że wspólnie zorganizujemy trwałe upamiętnienie tam na miejscu katastrofy smoleńskiej. Będzie na pewno kolejna pielgrzymka rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, już może nawet nie tylko z żonami prezydentów Polski i Rosji, ale być może i z prezydentami - zaznaczył.
Dodał jednak, że "dla zdrowia narodu trzeba się koncentrować na bieżących zadaniach, nie zapominając o dramacie". - Na pewno będzie próba instrumentalizacji tej pamięci, i tego dramatu, przez wykorzystanie go do rozgrywki politycznej w czasie kampanii parlamentarnej. Ale nie wydaje mi się, żeby to była sprawa, która mogłaby zadecydować, na kogo Polacy zagłosują - ocenił Bronisław Komorowski.
[srodtytul]"Prezydent powinien zadawać pytania"[/srodtytul]
Oburzony stanowiskiem prezydenta jest Zbigniew Girzyński z PiS. - Gdyby premier Putin szukał polityka, który zluzowałby go na stanowisku premiera, to myślę, że Bronisław Komorowski miałby duże szanse – powiedział Girzyński w programie TVN24 Kawa na Ławę.
Zdaniem polityka PiS, rolą prezydenta jest stawianie pytań, takich jak "kto i dlaczego ten samolot źle sprowadził". - Nasz prezydent, zamiast w naszym imieniu stawiać te pytania, staje się rzecznikiem prasowym strony rosyjskiej – ocenił Girzyński.