W 2000 r. w Smoleńsku spotkali się wysokiej rangi polscy oficerowie z MON z tamtejszym rosyjskim gubernatorem. Rozmawiano m.in. o fatalnym stanie lotniska Siewiernyj.
Rosjanie mówili polskim przedstawicielom, by już z niego nie korzystali. Powodem miał być zły stan techniczny. Rosjanie podkreślali, że nie będą już inwestować w lotnisko.
– Rzeczywiście było takie spotkanie i faktycznie Rosjanie przestrzegali nas, by z lotniska nie korzystać ze względów bezpieczeństwa. Mówił mi o tym jeden z informatorów, który w tym spotkaniu uczestniczył – potwierdza Wojciech Łuczak, wydawca „Skrzydlatej Polski”. Co z tą wiedzą zrobiono? – Niestety kompletnie nic. Te ostrzeżenia zostały zignorowane, choć wiadomo, że tam latały głowy naszego państwa. Nikt nie proponował, by omijać to lotnisko jako niebezpieczne – dodaje Łuczak.
[wyimek]Wygoda wygrała z rozsądkiem i bezpieczeństwemStanisław Wziątek poseł SLD, szef Komisji Obrony Narodowej [/wyimek]
Informacje to potwierdza również Stanisław Wziątek (SLD), szef sejmowej komisji Obrony Narodowej. – Rosjanie odradzali nam to lotnisko wielokrotnie, także na krótko przed katastrofą. Wiem, że informacje takie były nam przekazywane oficjalnie. Przestrzegali, że jest w złym stanie, ale wygoda wygrała z rozsądkiem i bezpieczeństwem. Rosjanie korzystali z niego okazjonalnie – mówi „Rz” poseł.