W Polsce niemal nie istnieją lobbyści – taki wniosek płynie z informacji Kancelarii Premiera za 2012 rok, z którą zapoznała się „Rz". Wynika z niej, że w całym ubiegłym roku z Kancelarią kontaktowały się tylko dwie firmy lobbingowe.
Podobnie sprawa lobbingu wygląda w Sejmie. W 2012 roku lobbyści uczestniczyli w 39 posiedzeniach komisji sejmowych. To zaskakująco niewielka liczba, biorąc pod uwagę to, że w ubiegłym roku komisje spotykały się ogółem ponad 1,4 tys. razy.
Według różnych szacunków w Brukseli działa od 15 do 20 tys. lobbystów. Liczbę przedstawicieli grup interesów działających w Polsce też należałoby liczyć w tysiącach. Po aferze hazardowej, sprawach Marka Dochnala i Lwa Rywina przylgnęła do nich etykieta załatwiaczy. Ale to nie ona jest prawdziwym powodem zamiatania lobbingu pod dywan. Dziurawa ustawa o działalności lobbingowej daje się łatwo obejść, a regulamin Sejmu wręcz do tego zachęca.
Nawał ekspertów w podkomisjach
Niezależni eksperci, przedstawiciele firm i organizacji branżowych – to w takim charakterze występują najczęściej lobbyści działający w Polsce. Ostatnio zaczęli też zakładać portale internetowe, by móc występować jako dziennikarze. Zrobiła tak jedna z największych kancelarii lobbingowych działająca m.in. na rzecz firm z sektora zbrojeniowego.
Zamiast lobbystów na listę w Sejmie wpisywali się działacze Wolnych Konopi i brzuchomówca