- Jeśli nie ma drugiej strony przy stole negocjacji, to trzeba sobie tę stronę zmienić - mówił w Radiu Zet Duda.

- Kilkanaście lat temu pokazał to prezydent Lech Wałęsa, zmieniając rząd Jana Olszewskiego. Pamiętamy, jak został zmieniony.  Na pewno nie chodziło wtedy o sprawy teczek. Wszystko jest możliwe, rząd sam się może podać do dymisji. Już nie takie rzeczy działy się w krajach Unii Europejskiej – mówił przewodniczący „Solidarności".

- Miesiąc temu w Bułgarii nikt nie sądził, że rząd może podać się dymisji. Parę demonstracji i rządu pana premiera Bułgarii nie ma - dodał Duda.

- Będziemy przygotowywać się do referendów w całym kraju, we wszystkich zakładach pracy. Chcemy, aby to pracownicy powiedzieli, jakie chcą mieć akcje protestacyjne. Czy chcą mieć strajk generalny, czy chcą mieć dużą demonstrację - opowiedział Duda. Na pytanie czy chciałby przeprowadzenia strajku generalnego w całym kraju odpowiada: "O tym będą wypowiadać się pracownicy. Będzie referendum, bo  w związku zawodowym „Solidarność" jest pełna demokracja."

Przewodniczący "Solidarności" zapowiedział, że jeśli rząd do 17 kwietnia nie spełni ultimatum „Solidarności", 23 kwietnia w Warszawie spotka się sztab protestacyjny.