Padające ostatnio deklaracje w tej sprawie ze strony polityków PiS nie są tylko elementem negocjacji, ale możliwym wariantem rozwoju sytuacji - słyszymy z dobrze poinformowanych źródeł w partii. Jak słyszymy, piątkowa konferencja ziobrystów tylko zaogniła sytuację, bo we władzach PiS została odebrana jako próba przerzucenia odpowiedzialności na partię rządzącą. W jej trakcie politycy Solidarnej Polski mówili m.in. że odwołanie ministra Ziobry oznacza wybory i „prezent dla LGBT”. Po tej konferencji Radosław Fogiel i Łukasz Schreiber szybko zorganizowali własną, z kontrą dotyczącą ustawy covidowej.
Decyzja zapadnie w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin, prawdopodobnie na początku tygodnia. Zbiorą się najpewniej ciała statutowe PiS, które rozstrzygną o dalszych losach koalicji. W piątek wieczorem temat będzie też poruszany w trakcie spotkania w Krakowie polityków z władz PiS. Z naszych rozmów wynika również, że jej rozpad nie jest przesadzony, ale wymagałby zmiany podejścia Solidarnej Polski.
Co pod się tym kryje? - Uznanie w pełni hegemonii Kaczyńskiego na prawicy, zwłaszcza pod względem tożsamościowym i ideowym - podkreśla nasz informator. Jak przekonuje, konflikt w Zjednoczonej Prawicy na tle tej hegemonii ideowej narastał od wielu miesięcy, a wydarzenia ostatnich kilku dni to jego kulminacja.
Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, odczytują wieczorne wypowiedzi Jarosława Gowina, które padły w Polsacie News, jako sygnał, że lider Porozumienia ustawia się w innej sytuacji, niż Ziobro i jest bliżej rządu. Gowin podkreślał, że PiS jest najważniejsza partią prawicy oraz wykluczył współpracę z opozycją, poza poszerzeniem Zjednoczonej Prawicy.
Dowiedz się więcej: Gowin: Koalicja istnieje, ale jesteśmy na wirażu