Podczas ostatniego posiedzenia w kieleckim biurze Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jeden z działaczy odkrył dziwne urządzenie zamontowane pod krzesłem. Po krótkich oględzinach zebrani stwierdzili, że to podsłuch i zaalarmowali policję. - Zupełnie przypadkowo jeden ze sztabowców upuścił jakiś przedmiot i schylając się, zobaczył pod krzesłem jakieś urządzenie. Zdziwiło go to, bo przecież nie jest to miejsce na jakiekolwiek przyrządy – mówi „Rz" przewodniczący świętokrzyskiej SLD Andrzej Szejna, który kandyduje do europarlamentu.
- Tam odbywają się narady, czy to rady wojewódzkiej czy to sztabu wyborczego. Omawiamy tam szczegóły naszej strategii – dodaje. O sprawie poinformowano także szefostwo partii. - Dostałem informację, że wczoraj w godzinach wieczornych w siedzibie Rady wojewódzkiej SLD w Kielcach znaleziono jakieś urządzenie podsłuchowe. Została wezwana policja, przyjechało kilkunastu funkcjonariuszy i teraz jest to poddane analizie – relacjonuje poseł Dariusz Joński.
Sprawą zajęli się lokalni śledczy. - Zgłoszenie otrzymaliśmy około godziny 17.30. Na miejsce pojechali policjanci, został im przekazany przedmiot, który prawdopodobnie może być urządzeniem podsłuchującym – wyjaśnia „Rz" st. sierż. Andrzej Baran ze świętokrzyskiej policji. Zastrzega jednak, że nie potwierdzono jeszcze, czy znalezisko w rzeczywistości służyło inwigilacji. - Dopiero wykonane badania, analizy pozwolą nam odpowiedzieć na pytanie, czy nie jest to np. atrapa. Jeżeli się okaże, że to urządzenie podsłuchujące, sprawdzimy, czy było używane, czy nadawano z niego jakikolwiek sygnał - podkreśla.
W SLD nie wiedzą, kto mógłby chcieć ich podsłuchiwać. Wykluczają jednak, by mógłby to być ktoś z ich partii. - Oni uczestniczą w mojej kampanii. Raczej myślę, że to były osoby trzecie – przypuszcza Szejna. - W świętokrzyskich strukturach partii nie ma żadnych konfliktów personalnych – wtóruje mu Joński.
Politycy mają nadzieję, że dla policji sprawa będzie miała wysoki priorytet. - Dzisiaj zaapelujemy do komendanta policji, aby podjął osobiście to postępowanie wyjaśniające. Chcielibyśmy, żeby to zostało pilnie wyjaśnione, a nie leżało miesiącami – przyznaje „Rz" Joński. Do takiej podejścia sceptyczni są jednak śledczy. - Policja jest apolityczna i interesuje nas zgłoszenie i ewentualnie naruszony przepis karny w tym zakresie – zapewnia Baran.