Taką deklaracje Ludwik Dorn wyraził w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

- Skończyłem 60 lat, a w moim przekonaniu w polityce człowiek jest wart tyle, ile po sobie pozostawi. Moje przeszłe dokonania stawiają mi wysoko poprzeczkę. Gdyby mnie nie było, nie byłoby finansowania partii z budżetu czy odubeczenia służb mundurowych. Na PiS stawiam krzyżyk, a nastawiam się na ewentualną współpracę z obecnym obozem władzy - mówił Dorn, obecnie poseł niezrzeszony.

Poseł uważa, że Prawo i Sprawiedliwość ma niewielkie szanse na władzę po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.

Zapowiedzi Ludwika Dorna spowodowały przychylna reakcję niektórych polityków Platformy Obywatelskiej. Tomasz Siemoniak chwalił współpracę z Dornem w ramach sejmowej komisji obrony narodowej, gdy ten był jeszcze członkiem Prawa i Sprawiedliwości. - To osoba pracująca bardzo merytorycznie i niezależnie oceniająca zdarzenia. Jest bardzo dobrym i inspirującym dyskutantem. Jeżeli więc składa takie deklaracje, należy je przyjąć z dużą otwartością. Ludwik Dorn nie jest osobą, która podlega instynktom stadnym. Tacy barwni politycy są bardzo potrzebni - stwierdził.

Również Jan Ordyński pozytywnie ocenia Dorna. - Jest człowiekiem bardzo inteligentnym, ma dystans do siebie. Myślę, że wyciąga wnioski z tego, co wie na temat Prawa i Sprawiedliwości. A wie znacznie więcej niż my - ocenił w TOK FM Jan Ordyński.