Jak twierdzi "Spiegel" decyzje już praktycznie zapadły, przynajmniej w SPD. Socjaldemokraci muszą jednak jeszcze przekonać CDU i CSU, które to ugrupowania mogą się zdecydować na wystawienie swego kandydata. Jako, że prezydenta Niemiec wybiera Zgromadzenie Federalne- złożone w połowie z członków Bundestagu i w połowie przez przedstawicielstwa landów — bez uzgodnienia kandydata z największym ugrupowaniem na niemieckiej scenie polityczne, nie miałby on najmniejszych szans.
Jak zapewnia hamburski tygodnik CDU mogłoby postawić jedynie na dwa nazwiska: Wolfganga Schäuble, ministra finansów lub Ursuli von der Leyen pełniącej obecnie funkcję ministra obrony. Schäuble jest jednak zbyt kontrowersyjny, a pani von der Leyen ma być bardziej zainteresowana objęciem schedy po Angeli Merkel niż jakimkolwiek innym stanowiskiem.
Wybory prezydenta odbędą się wiosną 2017 roku, kilka miesięcy przed wyborami do Bundestagu. Według niektórych ocen Angela Merkel, nawet w wypadku zwycięstwa CDU/CSU, nie będzie mogła stanąć na czele rządu po raz czwarty. Nie wiadomo jednak na czym opierają się takie spekulacje i czy opinie takie podziela Ursula von der Leyen. W każdym razie 59-letni Steinmeier wydaje się być kandydaturą do przyjęcia dla CDU.
Wszystko pod jednym warunkiem, że Joachim Gauck zrezygnuje z ubiegania się o drugą kadencję. Za dwa lata będzie miał 77 lat. Jest w dobrym zdrowiu i jest bardzo popularny. Nie popełnił żadnego politycznego błędu, jest autentyczny i jedyną siłą polityczną, która go zwalcza jest ugrupowanie postkomunistów Die Linke (Lewica). Nie może mu zapomnieć zaangażowania w rozliczenia z komunistyczną przeszłością NRD, gdy był szefem Urzędu ds. Akt Stasi, odpowiednika naszego IPN.
Joachim Gauck jest przy tym pierwszym prezydentem w ostatnich latach, który ma szanse dotrwać bez przeszkód do końca swe kadencji. Jego poprzednik, Christian Wulff ustąpił po kilkunastu miesiącach w atmosferze oskarżeń o korupcję, a Horst Köhler zrezygnował z urzędu w maju 2010 roku po fali krytyki w związku z jego wypowiedzią na temat roli Bundeswehry w obronie interesów Niemiec.