– Inwestorzy nie oceniają, który kandydat na prezydenta jest lepszy. Inwestorzy po prostu nie lubią niepewności, a wyniki głosowania pokazują, że po latach stałego układu może dojść do zmiany – wyjaśnia Piotr Bujak, ekonomista banku PKO BP.
W poniedziałek złoty osłabił się wobec euro o prawie 3 grosze (o 0,66 proc.), taniały rządowe papiery wartościowe, a główny indeks giełdy WIG20 spadł o 0,48 proc. I za część tych spadków odpowiadają wyniki I tury wyborów. – Mogłoby być nawet gorzej, ale przestrzeń do obniżek zawęziły wcześniejsze wydarzenia stricte rynkowe – dodaje Bujak.
– Od niedzieli wieczorem wiemy tyle, że nic nie wiemy – komentuje prof. Witold Orłowski, były doradca ekonomiczny prezydenta Kwaśniewskiego, obecnie główny ekonomista firmy doradczej PwC. – Obecnie możliwy jest każdy układ polityczny, a dopiero to nam pokaże możliwe kierunki polityki gospodarczej prowadzonej w Polsce po wyborach parlamentarnych – dodaje. Jego zdaniem równie prawdopodobny jest polityczny układ jednolity (rząd i prezydent z tej samej partii, choć nie wiadomo, z której i w jakim układzie koalicyjnym), jak i kohabitacja (czyli prezydent i rząd z różnych partii).
– Kierunek filozofii gospodarczej PO jest umiarkowanie liberalny i zdecydowanie proeuropejski; PiS zaś to umiarkowany eurosceptycyzm i zdecydowany solidaryzm społeczny – opisuje Orłowski. – Ale sytuację mocno skomplikuje fakt wejścia którejś z tych partii w koalicję z ugrupowaniem Kukiza.
– Największą zagadką są poglądy gospodarcze Pawła Kukiza, bo ich nie przedstawił – dodaje Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów, główny ekonomista BCC. – Warto zauważyć, że na tego kandydata nie zagłosowały osoby starsze, co świadczy, że nie mamy w Polsce niezadowolonych z systemu transferów socjalnych emerytów – analizuje Gomułka.