Jarosław Flis: Referendum objawem paniki w PiS

Dzisiaj prawdopodobne jest, że partia Jarosława Kaczyńskiego przegra jesienią i opozycja przejmie władzę. Żaden rząd od 22 lat nie miał przed wyborami tak złych ocen – mówi prof. Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński.

Aktualizacja: 25.08.2023 15:40 Publikacja: 16.08.2023 21:40

Jarosław Flis

Jarosław Flis

Foto: Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Czy opozycja przejmie władzę jesienią?

Wyścig jest bardzo wyrównany, ale na dziś jest to bardziej prawdopodobny scenariusz niż to, że Mateusz Morawiecki lub ktokolwiek inny z obozu PiS zostanie premierem. Partia Jarosława Kaczyńskiego może łudzić się jeszcze pierwszą pozycją w jesiennych wyborach, ale jeśli spojrzeć na notowania wszystkich pozostałych formacji razem wziętych, czy nawet bloku senackiego, to zdecydowanie przewyższają ją siłą.

PiS ostatnią nadzieję pokłada w Konfederacji, ale prawda jest taka, że im bardziej stara się to wyartykułować, tym bardziej Konfederacja zastrzega, że absolutnie z PiS rządzić nie będzie. Oni rozumieją, że wspólne rządy z partią Kaczyńskiego to dla nich śmiertelne zagrożenie. Wyborcy Konfederacji szczerze nie cierpią PiS, co widać w sondażach. Dlatego taka decyzja byłaby dla nich zupełnie niezrozumiała. Zresztą nie po to się głosuje na nowe partie, żeby został stary rząd. Ludzie szukają czegoś nowego, żeby zmienić stare.

Czytaj więcej

Flis: PiS? Żaden rząd od 22 lat nie miał przed wyborami tak złych ocen

Sytuacja bardzo przypomina sytuację Platformy Obywatelskiej w 2015 roku. PO wiedziała wtedy, że nie jest dobrze, ale była przekonana, że w ostateczności doprosi Lewicę i jakoś wygra. Sądzili, że PiS na pewno nie da rady – bo jest skłócony i ma szklany sufit. Po ośmiu latach mamy déjà vu.

Czy referendum i podnoszone kwestie bezpieczeństwa w kampanii wyborczej pomogą PiS w reelekcji?

Wszystkie takie triki, które znamy z historii, mogą pomóc, różne rzeczy się dzieją. Ale tu także możemy przywołać analogiczną sytuację z 2015 roku. Bronisław Komorowski też zarządził referendum w nadziei, że mu to pomoże. Paweł Kukiz miał 20 proc. w pierwszej turze pod hasłem JOW-ów. Tamte pytania były tak samo oczywiste, jak te – było wiadomo, co ludzie odpowiedzą. Były to pytania retoryczne. Wiemy, jak się skończyło – ani nie pomogło to prezydentowi Komorowskiemu w wyborach prezydenckich, ani partiom rządzącym, czyli PO i PSL w wyborach sejmowych.

Najważniejsze referendum, które odbędzie się 15 października, będzie dotyczyć tego, czy odsunąć PiS od władzy czy nie. Sondaże CBOS wskazują, że ponad połowa Polaków tego chce. Z badań CBOS wynika, że od 22 lat żaden rząd nie miał przed wyborami tak złych ocen. Ostatni, który takie miał, to był gabinet Jerzego Buzka, i jak wiemy odszedł z przytupem.

PiS udało się wygenerować swoją bazę, ale ona jest za mała, żeby dalej rządzić. Najwyraźniej to referendum jest objawem paniki i tego, że w partii puszczają hamulce. Jarosław Kaczyński zachował wiarę w swoje umiejętności, pomimo serii porażek, które notuje od trzech lat. Przykładem może być KPO, „piątka dla zwierząt” i werdykt aborcyjny. Jednak wciąż trzyma pakiet kontrolny, więc wszyscy starają się spełnić jego najskrytsze marzenia.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Do czego Donald Tusk potrzebuje Michała Kołodziejczaka, Adama Bodnara i Bogusława Wołoszańskiego na listach PO

To nie są pytania, jakie Polacy chcieliby usłyszeć w referendum, lecz pytania, jakie z przyjemnością zada Jarosław Kaczyński. Ponieważ zna na nie odpowiedź, są sformułowane tak, żeby nie było wątpliwości, jak na nie odpowiedzieć.

Czy PiS nie próbuje znowu wygrać wyborów sprawą uchodźców, jak to było w dużym stopniu w 2015 roku?

Ta sprawa jest już dużo bardziej znana opinii publicznej – wtedy to był szok. Nie bardzo mieliśmy też inne problemy. Gospodarka się rozwijała, a teraz mamy wiele kłopotów. Łatwiej też mówić o takich rzeczach, kiedy jest się w opozycji i wytyka się rządzącym błędy. Próba toczenia tej samej bitwy, którą się wygrało osiem lat temu, to nigdy nie jest dobra strategia w wyborach. Oczywiście, opozycja może podarować PiS zwycięstwo, ale teraz jest to chyba ponad jej siły, patrząc na problemy rządu. Spada poziom życia i zmienia się hierarchia problemów. Rządzący są upojeni władzą i oderwani od rzeczywistości.

Referendum nie pomoże PiS w zachowaniu władzy?

Kluczowym pytaniem w referendum jest to, czy zostawić ten rząd czy nie. Patrząc na sondaż, ta odpowiedź jest jasna. Cztery lata temu rząd Morawieckiego miał najlepsze oceny w porównaniu z wcześniejszymi rządami. A teraz ma najgorsze i coś się na to musiało złożyć.

W obozie Zjednoczonej Prawicy wszyscy trzymają język za zębami, ale jak listy wyborcze zostaną zarejestrowane, to skończy się ta chwila oddechu wewnętrznej rywalizacji. Na listach jest ciasno i dla wielu posłów zabraknie miejsca – od 25 lat wiemy, czym to się kończy. Posłowie piszą donosy do mediów na swoich kolegów z listy wyborczej i zrywają plakaty konkurentów z partii. To jest standardowa procedura, z którą polska polityka ma do czynienia. Teraz nikt tego nie robi, bo wyleciałby jeszcze przed ułożeniem list wyborczych.

Wyborcy Konfederacji nie cierpią PiS. Nie po to się głosuje na nowe partie, żeby został stary rząd

Jarosław Flis

Pomysł, by Jarosław Kaczyński był twarzą kampanii, jest zadziwiający. W badaniach można zobaczyć, jak oceniani byli kolejni premierzy Polski. W ostatnich 30 latach żaden nie miał tak złych ocen jak Jarosław Kaczyński. Nawet Donald Tusk po podniesieniu wieku emerytalnego był lepiej oceniany niż Kaczyński w ciągu dwóch lat swoich rządów.

Z kolei w wyborach w 2015 roku Jarosław Kaczyński był schowany. Zamiast niego twarzami partii była Beata Szydło i Andrzej Duda. Byli nadzieją na łagodny PiS, który miał być zupełnie inny niż PiS Kaczyńskiego. Dziwi mnie, że najlepiej zorganizowana partia w Polsce wpuściła się w taki kanał.

Czy mnogość list po stronie partii opozycyjnych wzmacnia PiS?

Z wszystkich badań wynika, że elektoraty partii opozycyjnych na tyle się różnią, że próba połączenia ich w jedną listę kończy się wzrostem Konfederacji. Sondaż obywatelski zamówiony przez zwolenników jednej listy pokazał, że istotna część wyborców odpływa do trzeciej siły. Mitem jest, że w Polsce mamy do czynienia z polaryzacją. Łączny wynik PiS i PO jest mniejszy niż w którychkolwiek wyborach w ciągu ostatnich 16 lat. PiS i Platforma chciałyby walczyć tylko pomiędzy sobą, ale o tym, kto zostanie premierem, zadecydują wyniki pozostałych trzech partii.

Czy Polska 2050 i PSL jako Trzecia Droga mogą powtórzyć scenariusz lewicy z 2015 roku, kiedy to SLD i Ruch Palikota jako koalicja nie weszły do Sejmu, ponieważ nie przekroczyły 8 proc., a to utorowało drogę PiS nie tylko do rządzenia, ale do większości parlamentarnej?

Trzecia Droga ma zupełnie inną pozycję sondażową. Lewica w lipcu 2015 roku miała 4 proc. poparcia. Trzecia Droga ma stabilne poparcie powyżej 10 proc. Nic nie wskazuje na to, żeby ich poparcie miało zjechać. Wynik wyborczy PSL zawsze był niedoszacowany. Partie, które są na środku, nie wzbudzają takich emocji. One przyciągają wyborców przez to, że mają kandydatów, którzy nie wzbudzają negatywnych emocji. Ludzie nie głosują na PSL, tylko na kandydatów z list ludowców. Takich wyborców ciężko wychwycić w sondażach.

Wszystko zależy od tego, jak zostaną stworzone listy i czy znajdą się na nich dotychczasowi posłowie. Czy wygryzą lokalnych polityków, radnych i osoby, które są na co dzień między ludźmi. Głównym problemem posłów jest to, że znikają w kuluarach sejmowych. W dużych partiach jest więcej posłów. Siła tych, którzy chcą blokować listę przed nowymi kandydatami, jest dużo większa. Jedną z korzyści tego, że jest się małą partią, która ma 30 posłów, jest to, że liczba posłów blokujących listy jest mniejsza. Nie spodziewałem się, że Trzecia Droga pójdzie do wyborów parlamentarnych w formule koalicji. Przecież poprzednie doświadczenia były fatalne. Przykładem może być Koalicja Ojczyzna, AWS i Lewica. Ale na razie wszystkie zapowiedzi o tym, że zmierzają pod próg, się nie sprawdzają.

Czytaj więcej

Listy wyborcze. Donald Tusk odkrywa karty i gra skrzydłami

Kto ma jeszcze największe zdolności mobilizacyjne elektoratów z partii, które startują w wyborach?

Ludzie głosują wtedy, gdy się ich o to poprosi. Teraz pytanie, za jaką partią stoją największe zasoby i ludzie, którym się będzie chciało. Dużo łatwiej mobilizuje się tym, którzy idą po zwycięstwo. Dużo większy problem mają partie, które tracą w stosunku do poprzednich wyborów. Sondaże nie zostawiają złudzeń, że PiS będzie miało dużo gorszy wynik niż cztery lata temu. PiS jest w defensywie i pytanie, czy jest w stanie się obronić. Na pewno nie jest tak, że idzie jak burza.

Tak można by powiedzieć o Konfederacji, gdyby nie to, że są dość hermetycznym środowiskiem, któremu trudno wybić się poza swoją bańkę. We wszystkich innych elektoratach jest bardzo duża niechęć do PiS. Jarosław Kaczyński mnożył sobie – zupełnie niepotrzebnie – wrogów przez ostatnie osiem lat. PiS wyrobił sobie opinię najbardziej aroganckiego i nieprzystawalnego chłopaka na boisku. Może być najsilniejszy, ale innych jest dużo więcej – musiałby być silniejszy od wszystkich pozostałych razem wziętych.

W Hiszpanii największą partią jest Partia Ludowa. Ale co z tego, jeśli nie ma zdolności koalicyjnych? To samo było w Szwecji. Socjaldemokracja wygrała wybory, ale premierem został lider trzeciej największej partii, bo to ona miała zdolności koalicyjne, dzięki którym sformował rząd.

PiS rzuca obelgami i wrzuca wszystkich do jednego worka pod tytułem: „Zdrajcy narodu”. To ustawia go w sytuacji, z której nie bardzo jest wyjście. PiS nie odrabia lekcji swojego idola – Viktora Orbána, który przygarnął do koalicji ichniejszy PSL. PiS żyje w głębokim przekonaniu o własnej samowystarczalności, co może zostać brutalnie zweryfikowane już 15 października.

Opozycja układa listy. Koalicja Obywatelska bierze na listy Michała Kołodziejczaka, lidera Agrounii. Czy to jej pomoże? I czy opozycja powinna wystawić lub wesprzeć w wyborach Romana Giertycha?

Giertych ze swoim bagażem wcześniejszych decyzji byłby dużym zaskoczeniem. Kołodziejczak, w przeciwieństwie do niego, jest nową osobą w polityce. Roman Giertych znalazł swoją niszę po odejściu z polityki i wydawało się, że jest z niej zadowolony. Próba powrotu do polityki wydaje się być nieco przesadzona. Wydawało mu się, że kontakt z politykami opozycji i występowanie w mediach wystarczy do startu w wyborach. Jak widać, to za mało.

Czy opozycja przejmie władzę jesienią?

Wyścig jest bardzo wyrównany, ale na dziś jest to bardziej prawdopodobny scenariusz niż to, że Mateusz Morawiecki lub ktokolwiek inny z obozu PiS zostanie premierem. Partia Jarosława Kaczyńskiego może łudzić się jeszcze pierwszą pozycją w jesiennych wyborach, ale jeśli spojrzeć na notowania wszystkich pozostałych formacji razem wziętych, czy nawet bloku senackiego, to zdecydowanie przewyższają ją siłą.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: PiS z największym spadkiem. Rośnie Konfederacja
Polityka
Szkody wizerunkowe, gratka dla wywiadu. Specjaliści o asystentce Donalda Tuska
Polityka
Unia wszczyna procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski
Polityka
Polityczne Michałki. Sejm rusza na wakacje a PSL z kontrofensywą, zaś Giertych przynosi KO „kontent rozliczeniowy”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Polityka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Jeden projekt w sprawie aborcji mógłby przejść