Szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta Marcin Przydacz mówił w rozmowie z Polskim Radiem 24 o polityce zagranicznej. - Polska prowadzi aktywną politykę zagraniczną. Po 2015 roku udało się wiele uzyskać. Stacjonują w Polsce wojska NATO. Jakbyśmy się dziś czuli, w sytuacji wojennej, gdyby nie obecność kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy NATO? Przed 2015 rokiem było ich kilkudziesięciu, głównie oficerów. Pracowników konsulatu USA w Krakowie było więcej - powiedział Marcin Przydacz. 

Czytaj więcej

Przydacz o wizycie Zełenskiego: W czasie rozmów będzie mowa o Wołyniu

Przydacz: Polska wcześniej ponosiła koszty związane z "filozofią brzydkiej panny na wydaniu"

Jak wyjaśniał szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP, „polska polityka zagraniczna przed 2015 rokiem była nakierowana na indywidualne korzyści”. - Aby jednemu lub drugiemu załatwić dobre stanowisko. Radosław Sikorski miał być kandydatem na stanowisko sekretarza generalnego NATO. Nic z tego nie wyszło - stwierdził. - Polska ponosiła koszty związane z "filozofią brzydkiej panny na wydaniu". To się zmieniło. Prowadzimy bardzo aktywną politykę. Doszło do wzmocnienia wschodniej flanki NATO. W regionie powstały nowe formaty, dzięki którym jesteśmy bardziej słuchani na Zachodzie. Bukaresztańska Dziewiątka była wspólną inicjatywą prezydenta RP i Rumunii - dodał. - Trójmorze upodmiotowia nasz region, a Polska odgrywa w tym największą rolę. Największą miarą skuteczności polskiej polityki zagranicznej jest fakt, że w momencie próby, gdy trwa wojna, partnerzy z regionu orientują się na Polskę. Mówią, że mieliśmy rację. Przyznają, że w przeciwieństwie do naszych poprzedników nie traktujemy naszych sąsiadów "z buta" - zaznaczył Marcin Przydacz.