Konieczna jest Zeitenwende (epokowa zmiana w relacjach z Turcją, podobnie jak to miało miejsce w przypadku Putina – skomentował wyniki wyborów nad Bosforem Cem Özdemir (Zieloni), minister rolnictwa w koalicyjnym rządzie Olafa Scholza. Jego zdaniem konieczne jest wypracowanie nowej strategii postępowania w obliczu tureckiego „ultranacjonalizmu i fundamentalizmu”. Nikt z niemieckich polityków nie posunął się tak daleko w ocenie wyborów w Turcji. Ale Özdemir jest synem tureckich imigrantów i czuje się zwolniony z obowiązku politycznej poprawności. Nikt nie ma przy tym wątpliwości, że jego ocenę podziela większość elity politycznej.
Manfred Weber, szef Europejskiej Partii Ludowej, będący także wiceszefem bawarskiej CSU, ogłosił, że wraz z reelekcją Recepa Tayyipa Erdogana proces akcesji Turcji do UE przechodzi do historii. Uznał jednocześnie, że relacje z Ankarą trzeba oprzeć na całkowicie nowych podstawach. Sam kanclerz Scholz zaprosił Erdogana do Berlina na rozmowy głównie o NATO oraz relacjach Turcji z UE.
Czytaj więcej
Postawa tureckiej diaspory może wpłynąć na wynik wyborów nad Bosforem.
Wielu Niemców z dezaprobatą przyjęło oznaki radości Turków, którzy na wieść o zwycięstwie Erdogana wylegli w wielu miastach na ulice, manifestując swe zadowolenie. W Dortmundzie czy Duisburgu oraz wielu innych miastach setki samochodów z tureckimi flagami i włączonymi klaksonami krążyło ulicami przez długie godziny.
W drugiej turze wyborów głosowała ponad połowa z 1,5 mln uprawnionych Turków mieszkających w RFN. Cała społeczność liczy ponad 3 mln osób, ale tylko połowa ma turecki paszport, który upoważnia do uczestnictwa w wyborach nad Bosforem. Niemal 68 proc. z głosujących opowiedziało się za Erdoganem, który od lat ma w Niemczech jak najgorszą prasę. Poparcie dla prezydenta było w Niemczech największe spośród tureckiej diaspory w Europie. To znaczące.