Na zwiększenie odległości wiatraków od ludzkich siedzib szczególnie naciskał poseł Solidarnej Polski i jednocześnie wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski, który zamieszczał w mediach społecznościowych alarmistyczne w tonie apele.
Ostatecznie w głosowaniu, poprzedzonym awanturą na sali obrad, podczas której Kowalski zwracał się do polityka opozycji " "Borysie Budka w rajtuzkach" i zapowiadał, że opozycja 'nigdy nie dojdzie do władzy", przyjęty został projekt ustawy, w którym odległość wiatraków od domów ma wynosić co najmniej 700 metrów.
Sejm zgodnie z przewidywaniami odrzucił poprawki opozycji, ale też i tę najbardziej radykalną Solidarnej Polski.
Za przyjęciem ustawy było 214 posłów, przeciwko opowiedziało się 27, a 209 wstrzymało się od głosu.
Za ustawą zagłosowali dwaj posłowie Kukiz'15, troje posłów koła Polskie Sprawy i dwóch niezrzeszonych - Zbigniew Ajcher i Łukasz Mejza.
Ustawę poparli posłowie Zjednoczonej Prawicy, ale oczywiście bez Solidarnej Polski. Spośród głosujących 225 posłów tej formacji przeciwko ustawie zagłosowało 19 osób, oprócz polityków SP także Jan Krzysztof Ardanowski.
Podzieliła się także Konfederacja. Dwóch z 9 posłów poparło ustawę - Artur Dziambor i Jakub Kulesza. Pozostałych 7 zagłosowało przeciwko ustawie.
Z Koalicji Polskiej, której posłowie generalnie wstrzymali się od głosu, wyłamał się Jarosław Rzepa, który zagłosował przeciwko ustawie.
Opozycja - KO, Lewica, Polska 2050, a także Porozumienie i troje posłów Lewicy Demokratycznej wstrzymali się od głosu.