Energii 77-letniemu Ignacio Luli da Silva mógłby pozazdrościć niejeden młodzik. Już w niedzielę, zaraz po formalnym przejęciu urzędu prezydenckiego, brazylijski przywódca podpisał trzy dekrety o znaczeniu ogromnym. Pierwszy przyznaje 600 realów (500 złotych) miesięcznie 21 milionom najbiedniejszych mieszkańców kraju. Drugi ogranicza możliwość użycia broni w kraju o jednym z najwyższych wskaźników zabójstw na świecie. Trzeci wyznacza plan zaprzestania wycinania Puszczy Amazońskiej, dzięki któremu pod koniec dekady obszar nazywany „płucami Ziemi” nie będzie się już kurczył. To będzie jednak wymagało starcia z potężnym lobby farmerów, pod którego naciskiem tylko w ub. roku zniknęło 11 tys. km kw. pierwotnego lasu.
– Gdy 20 lat temu po raz pierwszy obejmowałem funkcję prezydenta, obiecałem, że każdy Brazylijczyk będzie mógł jeść trzy razy dziennie. Jakże to smutne, że dziś znów muszę obiecać to samo – powiedział Lula, który już przez dwie kadencje (2003–2011) stał na czele największego kraju Ameryki Łacińskiej.
Czytaj więcej
Blisko dwudziestu przywódców państw i kilkudziesięciu szefów dyplomacji wzięło w niedzielę w Brasilii udział w inauguracji kadencji prezydenta największego kraju Ameryki Łacińskiej. Inaczej niż nasi politycy wiedzą, jak wiele mogą na tym zyskać.
Ucieczka Bolsonaro
I rzeczywiście w państwie, gdzie polaryzacja dochodów jest tak duża, że 5 proc. spośród 216 mln mieszkańców posiada 95 proc. bogactwa kraju, 33 mln osób cierpi na głód, a 100 mln żyje w biedzie. Taki jest efekt kryzysu gospodarczego ostatnich lat. Lula, który sam wywodzi się z bardzo ubogiej rodziny, a z powodu działalności związkowej w czasach upadłej w 1986 dyktatury wojskowej zdobył przydomek „latynoskiego Wałęsy”, zdołał co prawda przed laty wyciągnąć z nędzy 30–40 mln swoich rodaków. To dzięki niemu po raz pierwszy miliony Brazylijczyków mogło kupić sobie telewizor, polecieć samolotem czy wysłać dzieci do szkół średnich, a nawet wyższych.
Ale dziś powtórzenie tego sukcesu będzie trudne, bo Brazylia, czołowy eksporter surowców i żywności, budzi się w świecie, który zapada się w recesji i nie jest w stanie tak wiele kupować jak kiedyś. Z drugiej strony dzięki Luli bliska staje się perspektywa wejścia w życie umowy między Mercosurem (Brazylia, Argentyna, Paragwaj i Urugwaj) a UE, która ułatwi brazylijski renesans gospodarczy.