Boris Johsnon wydał oświadczenie w związku z doniesieniami, że zamierza ponownie ubiegać się o stanowisko lidera brytyjskiej Partii Konserwatywnej, a zatem i szefa rządu. Były premier, który po dymisji Liz Truss wrócił z wakacji na Karaibach do Wielkiej Brytanii napisał, że w ciągu ostatnich kilku dni wiele osób - zarówno zwykli obywatele, jak i koledzy z parlamentu - sugerowało mu, że powinien ponownie wziąć udział w walce o przywództwo w Partii Konserwatywnej.
"Pociągało mnie to, ponieważ niecałe trzy lata temu poprowadziłem naszą partię do ogromnego zwycięstwa w wyborach i uważam, że w związku z tym jestem na wyjątkowej pozycji do uniknięcia wyborów powszechnych" - podkreślił Boris Johnson.
Czytaj więcej
Szefowa brytyjskiego rządu Liz Truss ogłosiła swoją rezygnację. Zaznaczyła, że pozostanie na stan...
Były szef brytyjskiego rządu ocenił, że wybory byłyby "katastrofalnym odciągnięciem uwagi w czasie, gdy rząd musi skupić się na problemach gospodarczych, z którymi mierzą się rodziny w całym kraju". "Uważam, że jestem dobrze przygotowany, by zapewnić Partii Konserwatywnej zwycięstwo w 2024 r. i mogę dziś potwierdzić, że pokonałem wysoką barierę 102 nominacji i mógłbym jutro zgłosić swą nominację" - oświadczył. Według BBC, do tej pory Johnsona publicznie poparło 57 osób.
Johnson ocenił, że miałby bardzo duże szanse na zwycięstwo i że w piątek wróciłby na Downing Street, siedziby brytyjskiego premiera. "Ale w ciągu ostatnich dni ze smutkiem doszedłem do wniosku, że to po prostu nie byłoby właściwe. Nie można skutecznie rządzić bez zjednoczonej partii w parlamencie" - oświadczył.