Unię Europejską można wyobrazić sobie w tych dniach jako kawałek betonu poddawany w prasie hydraulicznej testowi na wytrzymałość, czytamy w niemieckim dzienniku „Sueddeutsche Zeitung”. „Wojna w Ukrainie wywiera na Unię ogromną presję. Stawia miliony obywateli oraz firmy przed egzystencjalnymi problemami” - pisze komentator w sobotnim (22.10.22) wydaniu gazety.
„I tak jak w przypadku betonu, poddawanego testowi wytrzymałości, w UE ujawniają się rysy”. Jak czytamy, pokazał to ostatni unijny szczyt, na którym wyraźne były tarcia i spięcia. „Między Niemcami a częścią wschodnich Europejczyków w sprawie dostaw broni, między Niemcami i wieloma południowymi partnerami w sprawie limitu ceny gazu, między Niemcami a Francją we wszystkich możliwych sprawach (…)”.
Komentator „Sueddeutsche Zeitung” zaznacza, że kłótnie nie są niczym nowym w Unii Europejskiej, tak jak różnice zdań między Berlinem a Paryżem. 27 krajów o różnych kulturach politycznych i interesach, nigdy nie będzie tego samego zdania. „Ale są rzeczy, które zwiększają napięcia między krajami UE w niepotrzebny jak i niebezpieczny sposób”.
Jak czytamy, należy do nich choćby zachowanie rządu Niemiec. „W Berlinie, a może mówiąc dokładniej w Urzędzie Kanclerskim, nikt zdaje się nie rozumieć (albo nie chce rozumieć), jak wielkie szkody wyrządzają, podejmowane na własną rękę i sugerujące czasem upartość, decyzje Olafa Scholza”.
Niemcy, a co z Europą?
Autor tekstu dodaje, że Europa tkwi w najgłębszym kryzysie od drugiej wojny światowej, a prowadząc zarządzanie kryzysowe dużą rolę odgrywa odpowiednia komunikacja, w tym przypadku informowanie ludzi, jakie kroki podejmuje się przeciwko kryzysowi oraz informowanie innych rządów, jak i dlaczego się to robi. „Komunikacja kryzysowa Olafa Scholza na arenie europejskiej ogranicza się zaś do jednego zdania, w najlepszym razie będącego wyrazem ignorancji, a w najgorszym arogancji. A mianowicie, że Niemcy robią wszystko dobrze”.