Michał Kolanko: Czy ten moment rok po powrocie Donalda Tuska nie jest dla pana szczególnie trudny? Bo jest takie poczucie, że przesilenie dla Polski 2050 nadeszło. Z wielu powodów. I właśnie teraz.
Miałem takie wrażenie kilka miesięcy temu. Mieliśmy najpoważniejszy kryzys finansowy – liczni darczyńcy po wybuchu wojny poszli wspierać Ukrainę, i trudno im się dziwić. Inni zmęczyli się czekaniem na wybory, które wciąż dopiero za rok. To na parę długich tygodni ograniczyło naszą aktywność – mieliśmy mnóstwo pomysłów, ale nie mieliśmy za co ich „wypakować”. Przeorganizowaliśmy się jednak, nabraliśmy nowego wiatru w żagle, coraz wyraźniej czujemy, że czas rozstrzygnięć jest blisko, widzimy jak bardzo aktywne robią się znów nasze terenowe struktury. Wszyscy chcemy zmiany.