Rządzący nieprzerwanie od 2010 roku Orbán zdołał przekonać wyborców, że utrzyma Węgry z dala od wojny w Ukrainie, podczas gdy opozycja ma zamiar włączyć w nią kraj w razie zwycięstwa. Z kolei przyjaźń z Rosją gwarantuje węgierski system „rezsicsökkentés”, czyli subsydiowanie mediów użytkowych, jak gaz czy elektryczność, będzie funkcjonował nadal bez szwanku, bo dostawom rosyjskich nośników energii nic nie zagraża. Do tego doszły nad wyraz hojne przedwyborcze transfery socjalne, zwolnienia podatkowe oraz zamrożenie cen benzyny i podstawowych produktów żywnościowych.
– Obietnice bezpieczeństwa ekonomicznego w postaci niskich cen energii, a także bezpieczeństwa w sensie egzystencjalnego zagrożenia wojną odegrała decydującą rolę w bezprecedensowym sukcesie Fidesz – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Péter Krekó, szef niezależnego think tanku Political Capital. Jego zdaniem Orbán zdołał wychować w ostatnich latach społeczeństwo w duchu zrozumienia dla Rosji i geopolitycznych tez Władimira Putina, co było tym łatwiejsze, że grał kartą liczącej ok. 150 tys. osób mniejszości węgierskiej w ukraińskim Zakarpaciu, której prawa miała ograniczać Ukraina.
Opozycja znokautowana
– To wszystko miało wpływ na wynik wyborczy, ale z drugiej strony, czy opozycja na Białorusi czy Rosji miałaby szanse na wygranie wyborów? – komentuje dla „Rz” Krisztián Ungváry, znany historyk występujący na wiecach opozycji. Udowadnia, że ordynacja wyborcza wraz z całym zespołem przepisów towarzyszących uległa zmianie niemal 300 razy w ostatnich latach, co już samo w sobie uniemożliwiało przeprowadzenie uczciwych wyborów. Dopełnieniem była wszechobecna propaganda rządowych i kontrolowanych przez rząd mediów. Zwolennicy Fideszu kontrargumentują, że na pięć najbardziej popularnych platform internetowych cztery sprzyjają opozycji. Problem w tym, że ich zasięg na węgierskiej prowincji jest znikomy, gdyż jej mieszkańcy czerpią informacje z mediów rządowych.
„4 razy KO” – taki był tytuł internetowego wydania HVG, jedynego na Węgrzech tygodnika opozycyjnego. – Koalicja sześciu partii się nie sprawdziła. Były w niej napięcia właściwie od początku. W dodatku wielu wyborców o mniej lub bardziej liberalnych przekonaniach nie rozumiało do końca, dlaczego miałoby oddać swój głos na blok wyborczy, w którym jest Jobbik. Partia ta dokonała wprawdzie transformacji, ale kojarzona była przez lata ze środowiskiem neonazistowskim – mówi „Rzeczpospolitej” Mercedesz Gyükeri, publicystka HVG. Jej zdaniem Péter Márki-Zay nie do końca sprawdził się jako lider. W dodatku przegrał nawet w swym rodzinnym mieście, którego jest burmistrzem.
Nowy początek
Pierwsze po zwycięstwie wystąpienie Orbána zwracającego uwagę Brukseli, aby doceniła jego sukces, mogą oznaczać, że w relacjach z UE nic się nie zmieni. – Spodziewam się pewnych korekt. Budżet jest niezwykle napięty i bez środków z Funduszu Odbudowy nie ma mowy o fiskalnej stabilizacji – mówi Péter Krekó.