Czy w Sejmie będzie komisja śledcza?
W czwartek opozycja porozumiała się ws. powołania komisji śledczej, która miałaby zająć się sprawą inwigilacji przez służby w latach 2005-2021. Przewodniczącym takiej komisji miałby być Paweł Kukiz. Pięć miejsc w komisji przypadłoby przedstawicielom opozycji - pięć Prawu i Sprawiedliwości.
Wniosek o powołanie komisji, podpisany przez wszystkie opozycyjne kluby i koła, trafił już do marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Kukiz miał dać Witek miesiąc na poddanie wniosku pod głosowanie - gdyby marszałek Sejmu tego nie zrobiła, lider Kukiz'15 wraz ze swoimi posłami miałby przestać wspierać PiS w Sejmie, co oznaczałoby utratę większości przez PiS.
Opozycja - wraz z Kukizem - dysponuje 230 głosami popierającymi powołanie komisji śledczej. Przy pełnej mobilizacji posłów PiS i posłów wspierających rząd oznaczałoby to, że w Sejmie zabrakłoby jednego głosu do powołania komisji.
Sprawa Pegasusa
Pod koniec ubiegłego roku agencja AP podała, powołując się na badaczy grupy Citizen Lab z Kanady, że telefon komórkowy obecnego senatora KO Krzysztofa Brejzy został zhakowany za pomocą oprogramowania Pegasus 33 razy w 2019 roku. Niezależnie doniesienia te potwierdziła organizacja Amnesty International. W 2019 r. Brejza kierował sztabem wyborczym Koalicji Obywatelskiej. Citizen Lab ustaliło też, że Pegasusa użyto przy próbach szpiegowania mecenasa Romana Giertycha oraz prokurator Ewa Wrzosek.
230
Tyloma głosami poparcia dla powołania komisji śledczej ds. opozycja
Wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" stwierdził, że "źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia", jakim jest Pegasus. Jednocześnie prezes PiS zapewniał, że w czasie kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku "żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały jakiejkolwiek roli". Kaczyński powiedział, że wydanie na zakup Pegasusa środków z Funduszu Sprawiedliwości to "sprawa o charakterze technicznym".