W Prokuraturze Krajowej powstał specjalny wydział spraw wewnętrznych, który wzorem swego odpowiednika w policji ma zajmować się przestępstwami popełnionymi przez ludzi ze środowiska – w tym przypadku sędziowskiego i prokuratorskiego. Wśród 11 wszczętych przezeń śledztw nie ma jednak tych dotyczących np. podejrzanej o korupcję byłej prokurator z Rzeszowa Anny H., nowego sędziego TK prof. Lecha Morawskiego (według biegłych spowodował wypadek, w którym poważnie ucierpiał inny kierowca) ani domniemanej korupcji w Sądzie Najwyższym. – Wygląda to na lipę propagandową – mówi nam o powołaniu specwydziału jeden z prokuratorów.
Takiej jednostki, wyspecjalizowanej w ściganiu przestępstw w środowisku sędziowskim i prokuratorskim wcześniej nie było – pomysłodawcą jest Zbigniew Ziobro, prokurator generalny i minister sprawiedliwości. Jej utworzenie zapisano w nowelizacji Prawa o prokuraturze.
Do kompetencji wydziału należy „prowadzenie i nadzorowanie postępowań przygotowawczych w sprawach o umyślne przestępstwa ścigane z oskarżenia publicznego popełnione przez sędziów, prokuratorów lub asesorów sądowych i prokuratorskich". Jego szefową została prok. Elżbieta Janicka, a pracuje w nim sześciu prokuratorów. Jak wylicza Arkadiusz Jaraszek z biura prasowego Prokuratury Krajowej, śledztwa prowadzone w wydziale dotyczą przekroczenia uprawnień, przyjmowania korzyści majątkowych, mobbingu, spowodowania wypadku i ujawnienia tajemnicy służbowej.
Dlaczego więc najgłośniejszą sprawę prokurator Anny H. (to wątek tzw. afery podkarpackiej) nadal prowadzi prokuratura w Katowicach?
– Zmiana referenta na tym etapie śledztwa spowolniłaby je i byłoby to szkodą dla postępowania – tłumaczy „Rzeczpospolitej" prok. Małgorzata Bednarek, naczelnik śląskiego wydziału zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Katowicach Prokuratury Krajowej. – Śledztwo w całości liczy 300 tomów plus załączniki, sprawę prowadzi sześciu prokuratorów – dodaje.