Wiceminister nauki wypowiedział się na temat kampanii samorządowej w Słupsku. Polityk skomentował sondaż do którego dotarła "Rzeczpospolita", w którym Piotr Muller – w razie ewentualnej kandydatury na prezydenta miasta – otrzymałby 14 proc. poparcia. - W sytuacji, gdy w ogóle nie ogłosiłem startu w wyborach i nie ma żadnej deklaracji z mojej strony, jest to wynik satysfakcjonujący. (...) Jestem gotowy do tego, żeby w wyborach w Słupsku wystartować, ale musimy dokończyć reformy szkolnictwa wyższego i nauki, i to jest mój pierwszy cel – powiedział.
Pytany czy polscy dziennikarze będą śledzić wybory w Słupsku, stwierdził że jeśli Biedroń weźmie w nich udział, tak może się zdarzyć. - Byłoby to dobre, bo być może wreszcie media ogólnopolskie zaczęłyby analizować, co faktycznie dzieje się w Słupsku, a nie to, co prezydent Biedroń deklaruje w warszawskich studiach telewizyjnych – powiedział.
- Z przykrością to stwierdzam, ale prezydent Biedroń to nie jest słupszczanin, (...) nie jest to osoba, która urodziła się w Słupsku, wychowała w Słupsku, która jest związana z miastem. On traktuje nasze miasto – raczej – jako taką możliwość "wybicia się" do kariery w przyszłości. Moim zdaniem planuje start do Parlamentu Europejskiego – podkreślił.