"Rzeczpospolita": Co trwający w Sejmie protest rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych mówi o kondycji obozu władzy?
Bartłomiej Sienkiewicz: Zacznijmy od tego, że jest to sytuacja, która nabrzmiała przez ponad 30 lat w Polsce i nikt tutaj nie jest bez winy. Poprzedni rządzący wykazywali się jakimś stopniem empatii i nawet jeśli nie można było rozwiązać problemu w całości, to był zupełnie inny rodzaj dialogu. Tu wydaje się, że PiS wziął sobie do pomocy posła Żalka i biskupa Hosera, by tych ludzi upokarzać, tzn. wpisywać ich w działania polityczne, uruchamiać całą kampanię. Widać, że ugrupowanie, które mówiło, że jest z ludźmi, że rozumie ich potrzeby, że jest po to by ochraniać najbliższych, w kluczowym momencie wykazuje się brakiem empatii i arogancją graniczącą czasem z chamstwem, którą potem trzeba dramatycznie naprawiać. Przypomnę te kwiaty posła Żalka, które nie zostały przyjęte. Jednym słowem wygląda to źle, bo mam wrażenie, że strona rządowa nie docenia determinacji ludzi, którzy są po drugiej stronie.