Na spotkanie w Kole Śródmiejskim przywiózł dokument, że wystąpił dokument założonej przez siebie Polskiej Lewicy.
Leszek Miller sam wytłumaczył dlaczego wraca. – SLD bez reszty lewicy znaczy wiele, a reszta lewicy nie znaczy nic bez SLD. Symbole mają dla mnie wielką wagę, dlatego zdecydowałem się na legitymację tego samego koła, z którego występowałem.
Członkami wprowadzającymi Leszka Millera byli szef koła Rafał Paras oraz była posłanka Alicja Murynowicz. Sporządzili jedenastopunktową listę zasług dla Łodzi, m.in. patronat nad Festiwalem Dialogu Czterech Kultur, wpisanie do planu inwestycji obecnej „Łódź Areny” (gdzie odbywa się mecz Skry Bełchatów w siatkarskiej Ligi Mistrzów).
Z partii, którą współtworzył Leszek Miller wystąpił przed dwoma laty, w proteście za skreślenie go z kandydata do Sejmu w 2007 roku. Założył Polską Lewicę i zdecydował się na start z listy Samoobrony. Jego wynik okazał się klęską. – Zrobiłem wtedy błąd, bo trzeba było zacisnąć zęby i trwać. Błąd byłby jeszcze większy, gdybym w nim trwał.
Wczoraj został przyjęty do partii niemal jednomyślnie, bowiem na 17 głosujących członków koła tylko jedna osoba wstrzymała się z poparciem dla byłego premiera. – Najważniejsze są wybory prezydenckie, a Jerzy Szmajdziński ma szansę na elekcję. Będę go wspierał i na niego głosował zarówno w pierwszej, jak i drugiej rundzie – stwierdził Leszek Miller.