Po trzęsieniu ziemi, jakie w rządzie w wyniku afery hazardowej wywołał Donald Tusk, dymisjonując jesienią ubiegłego roku sześciu ministrów, grono jego najbliższych współpracowników mocno się zawęziło. A on sam w wywiadach prasowych przyznaje, że jest osamotniony.
Nawet urzędnicy z Alei Ujazdowskich zauważyli, że przetasowania personalne wpłynęły na atmosferę w kancelarii.
– Jest bardziej schyłkowa. Od polityków z KPRM można usłyszeć, że teraz najważniejszy jest „projekt”, jak określają przeprowadzenie Platformy Obywatelskiej przez wybory prezydenckie w 2010 r. i parlamentarne w 2011 r. – opowiada urzędnik z kancelarii.
Również o „projekcie”, a nie „wspólnym robieniu polityki emocjonalnej”, publicznie mówi najbliższy dotąd współpracownik Donalda Tuska Grzegorz Schetyna. A w Aleje Ujazdowskie przyjeżdża tylko w najważniejszych i nagłych sprawach.
– Zjawia się najczęściej po telefonie Tuska – opowiada polityk Platformy. Były wicepremier nie spędza już wieczorów na oglądaniu meczu z szefem rządu, choć dalej w każdy wtorek razem grywają w piłkę.