– Gdyby to była ostateczna decyzja Tuska, przedstawiłby lub namaścił kandydata. Skoro tego nie zrobił, to wszystkie scenariusze są jeszcze możliwe – mówi przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński, który wątpi w szczerość deklaracji premiera o niestartowaniu w wyborach prezydenckich. – Gdy przebrzmią echa afery hazardowej, Tusk może wrócić do gry.
Podobnego zdania jest poseł Wojciech Jasiński, członek Komitetu Politycznego PiS: – Niewykluczone, że za dwa – trzy miesiące ogłosi, iż dla dobra Polski startuje.
Jasiński uważa, że z innym kandydatem PiS będzie trudniej prowadzić kampanię. – Ale będzie ona również trudniejsza dla tych, którzy będą forować nowego kandydata Platformy – dodaje.
Inaczej widzi to europoseł PiS Marek Migalski. – Rezygnacja Tuska ułatwia nam zadanie. Wyborcy PO będą rozczarowani rejteradą premiera, którego obleciał strach – przekonuje.
Stratedzy PiS przyznają w każdym razie, że muszą zmienić plany.