Prawie cztery godziny – tyle trwała tzw. swobodna wypowiedź Zbigniewa Ziobry przed sejmową komisją śledczą, która bada rzekome naciski na prokuraturę i służby specjalne za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Wczorajsze przesłuchanie europosła PiS było kontynuacją poprzedniego z listopada 2008 r.
[srodtytul]Janusz strzelił z ucha[/srodtytul]
Po dwóch godzinach owej swobodnej wypowiedzi posłowie zarządzili przerwę, by ustalić, jak długo jeszcze Ziobro zamierza mówić. Krzysztof Brejza z PO zarzucił mu, że stosuje ”słodką, aksamitną obstrukcję” prac komisji. Ale okazało się, że sejmowi śledczy nie mają prawa przerwać swobodnej wypowiedzi świadka i Ziobro mówił dalej.
Zanim posłowie mu przerwali, zapewniał, że wszystkie jego działania jako ministra sprawiedliwości były w pełni legalne, a także mówił o osiągnięciach swojego resortu.
Ziobro omawiał głównie tzw. aferę gruntową i związany z nią przeciek o akcji CBA w resorcie rolnictwa oraz sprawę ministra sportu Tomasza Lipca w rządzie PiS. Odnosząc się do przecieku, oskarżył ówczesnego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka o to, że ten namawiał go do składania fałszywych zeznań. Ziobro zeznał, że 5 lipca 2007 r. w godzinach wieczornych poinformował Kaczmarka o operacji specjalnej CBA w kierowanym przez Andrzeja Leppera Ministerstwie Rolnictwa. I że następnego dnia Kaczmarek indagował na temat akcji zastępcę Ziobry prokuratora Jerzego Engelkinga. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Ziobro dostał wiadomość od szefa CBA, że doszło do przecieku.