Śledztwo związane z należącą do Marka B. firmą Sandra od 2006 roku pozostaje w zawieszeniu. Śledczy nie mogą się doczekać na rozstrzygnięcie postępowania skarbowego. Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy prokuratorzy nie mogą uzyskać od urzędów potrzebnych informacji. W toku śledztwa w sprawie gigantycznego przemytu złota ustalili, że mężczyźni, którzy kupowali złoto w Belgii, kontaktowali się telefonicznie z kimś w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Złoto było potem przemycane na Litwę i do obwodu kaliningradzkiego. MSW potwierdziło, że numer, na który dzwoniono, istotnie należy do resortu, ale nie można ustalić, kto z niego korzystał.
Adwokatem Marka B. jest jeden z najbliższych przyjaciół szefa ABW mecenas Władysław H. Należał do najbardziej zaufanych współpracowników Krzysztofa Bondaryka. – Znamy się jeszcze ze studiów, kiedy razem działaliśmy w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, potem razem pracowaliśmy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych – mówi „Rz” mecenas H.
Kiedy Bondaryk pełnił funkcję szefa UOP w Białymstoku, Władysław H. był prokuratorem wojewódzkim w Suwałkach. Kiedy Bondaryk był wiceszefem MSWiA, mecenas H. objął kierownictwo departamentu odpowiadającego w resorcie za koncesje i zezwolenia.
– Gdy pojawiła się sprawa wyznaczenia poręczenia majątkowego za opuszczenie przez Marka B. aresztu, mecenas H. nie ukrywał, że konsultował się z Krzysztofem Bondarykiem, który czekał w samochodzie nieopodal prokuratury – mówi „Rz” jeden z białostockich prokuratorów pragnący zachować anonimowość.
Władysław H. w przeszłości był prokuratorem w Suwałkach. Potem otworzył kancelarię adwokacką. Uchodził za osobę nietykalną aż do października 2005 r. Wtedy patrol policji, który wyjeżdżał na interwencję, zobaczył w okolicach komendy mężczyzn, którzy tłukli kijami bejsbolowymi w dach volkswagena passata i próbowali wepchnąć do bagażnika kobietę. Napastnikami okazali się Władysław H. oraz dwaj jego synowie – Jakub i Szymon.