Wczoraj wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna stwierdził w Radiu RMF, że poważnie traktuje obawy byłego premiera.
– Nie mam powodu, żeby mu nie wierzyć. Po analizie i rozmowach podjąłem decyzję o przyznaniu mu ochrony, bo mam takie prawo – mówił Schetyna. – Jeżeli otrzymuje anonimy i pogróżki, jeżeli jest możliwość jakiejś fizycznej agresji, to wtedy ochrona może przysługiwać. Wicepremier zaprzeczył jednak, aby zagrożenie wobec Jarosława Kaczyńskiego było spowodowane podobieństwem do brata – prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Słowami Schetyny zbulwersowany jest Zbigniew Wassermann, poseł PiS.
– To zaproszenie do publicznych ataków na Jarosława Kaczyńskiego, który według niego jest człowiekiem, który się czegoś boi, a w domyśle nie powinien – twierdzi Wassermann. – Takie zachowanie jest niesmaczne i nie przystoi wicepremierowi. Jeśli jest powód, to się nie dyskutuje i przedłuża ochronę. Jeśli natomiast go nie ma, to BOR się nie przyznaje – podkreśla. Według byłego ministra koordynatora ds. służb specjalnych prezes PiS miał uzasadniony powód wystąpienia z wnioskiem o przedłużenie ochrony.
O jakie zagrożenie może chodzić? Chcący zachować anonimowość polityk PiS twierdzi, że to ochrona „profilaktyczna”. – Prezes często jeździ po Polsce i spotyka się z wieloma ludźmi. W tym czasie zawsze może trafić się jakiś szaleniec, który będzie chciał mu zrobić krzywdę – tłumaczy nasz rozmówca.
Marek Suski uważa, że chodzi o działalność polityczną byłego premiera. – Jarosław Kaczyński podejmował śmiałe reformy, np. likwidacja WSI, które przysporzyły mu wielu wrogów – mówi Suski.