Do urn poszły wczoraj 43 tysiące olsztynian. Według oficjalnych danych miejskiej komisji wyborczej blisko 25 tys. mieszkańców (57 proc. głosujących) powiedziało „nie” dalszym rządom Czesława Małkowskiego. Referendum okazało się ważne. Frekwencja wyniosła 32,38 proc. To więcej niż wymagane przez prawo 3/5 głosujących w ostatnich wyborach samorządowych w tym mieście.
Małkowski wygrał tylko w okręgu, w którym sam 15 minut przed zakończeniem referendum oddał głos, i w areszcie śledczym, gdzie poparło go70 proc. głosujących.
– Mieszkańcom miasta należy się wielki szacunek – podsumował Zbigniew Dąbkowski, przewodniczący olsztyńskiej rady miasta.
– Wygrała demokracja. Można powiedzieć, że coś się zmieniło – mówi „Rz” prof. Marek Sokołowski, socjolog z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. – Ludzie zaczęli brać czynny udział w sprawowaniu władzy. Dla samorządowców to pewien sygnał, że nie mogą już czuć się bezkarni.Od samego początku w odwołanie Małkowskiego wierzył Jerzy Szmit, szef PiS w Olsztynie. – Bawimy się do rana. Ludzie nam wybaczą i zrozumieją – cieszył się po ogłoszeniu wyników.
Miejscowy SLD jeszcze przed głosowaniem nawoływał do odwołania rady miasta, czyli do poparcia prezydenta. – Mieliśmy rację mówiąc, że Olsztyn potrzebuje zmian. Ludzie wprawdzie głosowali za odwołaniem Małkowskiego, ale przeciw radzie było aż 43 proc. osób, bo tak należy te wyniki rozumieć – komentował przegraną Małkowskiego Krzysztof Kacprzycki, szef Sojuszu w Olsztynie.