"Dlaczego jeden z polskich ministrów zabiera zagranicznych gości do warszawskich klubów go-go? Kogo politycy mają na myśli, śpiewając „nie poradzisz nic, bracie mój, gdy na tronie siedzi ch...”? Który polityk platformy krzyczy „Balcerowicz musi odejść!”, a który przychodzi na imieniny bez prezentu i na koniec wynosi alkohol?" - pyta w swoim artykule tygodnik "Wprost"

Gdy pod koniec 2008 r. na podłodze sejmowego hotelu zasnął poseł PO Krzysztof Grzegorek, a posłanka PiS Elżbieta Kruk w stanie wskazującym przekonywała dziennikarzy, że umie „coś tam, coś tam", znów zaczęło być głośno o życiu towarzyskim polityków - czytamy w magazynie.

W sondażu przeprowadzonym przez „Wprost" za największych imprezowiczów (typowali sami parlamentarzyści) zostali uznani Ryszard Kalisz (25 głosów) i Tadeusz Cymański (21 głosów). Trzecie miejsce zajął Janusz Palikot z dorobkiem 10 głosów. Jak pisze tygodnik - ich wysokie miejsca są jednak raczej pochodną swojskich wizerunków, a nie efektem hucznego balangowania. "Kalisz, owszem, lubi bywać, ale pod wpływem alkoholu jego rubaszność czasami sprowadza się do zwyczajnego rzucania mięsem" - podaje tygodnik.