Ludowcy nie mają wątpliwości, że ostatnie doniesienia na temat wicepremiera Waldemara Pawlaka nie są przypadkiem. – Po zwycięstwie naszego kandydata w Olsztynie byliśmy przekonani, że nastąpi jakiś atak – mówi „Rz” prominentny polityk PSL.
Kilka dni po wyborach na Warmii ludzie z kierownictwa PO opowiadali o tajemniczej bombie. – Jak ją zdetonujemy, to działacze PSL zjedzą ze złości krawaty – przekonywali. – To coś mocnego. Naprawdę zaboli – mówił nam polityk Platformy.
Ludowcy te fakty wiążą. – Zaobserwowaliśmy już, że gdy osiągamy sukcesy, natychmiast następuje cios. I kolejny raz się okazało, że się nie myliliśmy – dodaje polityk z władz PSL.
W środę „Dziennik” napisał, że Pawlak zbudował wokół siebie układ towarzysko-biznesowy, który jego zaufanym pozwala na korzystanie z publicznych pieniędzy. Chodzi o fundusze, którymi dysponuje Związek Ochotniczych Straży Pożarnych. Pawlak stoi na jego czele.
– Nie mam nic do ukrycia. Moje działania są przejrzyste – zapewniał wczoraj wicepremier. Twierdzi, że nie złamał prawa, wszystko jest udokumentowane. Nie widzi też konfliktu interesów.