Ten mało znany minister prezydenta ma być jego politykiem pierwszego kontaktu z mediami. – Mam nadzieję, że nikt mnie nie pomyli z lekarzem pierwszego kontaktu i nie przyjdzie do mnie po zwolnienie lekarskie – żartuje.
41-letni minister mieszka z żoną i dwójką dzieci na warszawskiej Pradze, nieopodal tzw. pekinu – osiedla cieszącego się złą sławą siedliska drobnych przestępców. Wypych spędził tam dzieciństwo i młodość. – Tu ciągle, kiedy się zagwiżdże, przybiegnie kilkunastu facetów w różnym wieku z pytaniem, komu wlać. Tylko trzeba wiedzieć, jak zagwizdać – opowiada Wypych.
Rodzina żyje z jednej pensji. Drugą odkładają jako zabezpieczenie na przyszłość. Bo Wypych tkwi w fatalistycznym przekonaniu, że któregoś dnia straci pracę i wtedy trzeba będzie sięgnąć po oszczędności.
[srodtytul]Od harcerstwa do wyborów[/srodtytul]
Paweł Wypych miał zaledwie 22 lata, gdy otrzymał od Komitetów Obywatelskich propozycję startu w wyborach samorządowych w 1990 roku. Jak do tego doszło? Jesienią 1989 roku jako instruktor ZHR i student resocjalizacji, który niedawno zdał egzamin z socjotechniki z najlepszą oceną na roku, prowadził odprawę zastępowych w mieszkaniu jednego z harcerzy. W pokoju obok działacze Komitetów Obywatelskich przygotowywali się do wyborów do rady dzielnicy. Wypych usłyszał, w jaki sposób zamierzają wprowadzić swoich ludzi do rady i doszedł do wniosku, że im się nie uda. Zakończył zbiórkę, zajrzał do sąsiedniego pokoju i zaproponował kilka chwytów wyuczonych na zajęciach z socjotechniki. Wybory zakończyły się pełnym sukcesem Komitetów Obywatelskich – zdobyły wszystkie miejsca w ośmioosobowej radzie. Rok później student resocjalizacji otrzymał propozycję kandydowania w wyborach.