- To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani - to były ostatnie słowa Pawła. Po nich odszedłeś ze światełkiem do nieba. Ale nie chce by na Twoim pogrzebie panował przede wszystkim smutek. To prawda, jest nam dziś bardzo ciężko. Ale chcę właśnie podziękować Bogu za to, że skrzyżował nasze drogi. Że poznałam człowieka, że zmieniło się nasze życie. Że miałam wspaniałego męża i ojca naszych córek - Tuni i Tereski.
Spędziliśmy ze sobą wiele naprawdę pięknych lat. Mam mnóstwo cudownych wspomnień. W maju miała być nasza 20 rocznica ślubu. Od początku naszego związku wiedziałam, że Twoją miłością muszę się dzielić z Gdańskiem. I dzieliłam się, ale nie byłam zazdrosna. Wiedziałam, że go kochasz i potrzebujesz, tak jak on kocha i potrzebuje Ciebie.
Teraz zostałyśmy same. Same, ale to nie znaczy samotne. Bo są z nami tysiące Gdańszczan, bo są Polacy w innych miastach, są ludzie za granicą. Bo są z nami, cudowne, wspaniałe osoby.
Dziękuję za płynące od was myśli, za oddaną przez was krew, za płynące po policzkach łzy. Za wasze oddanie przed szpitalem, za wasze piękne i milczące pożegnanie, za wasze współczucie. I jeśli prawdą jest, że pamięć świadczy o nieśmiertelności, to Paweł będzie żyć wiecznie. Twoi przyjaciele, będą o Tobie pamiętać, zadbają o to, co zostało.
Uczyłeś otwartości, empatii. Zachęcałeś do czynienia dobra. Tu, w małej ojczyźnie, w Gdańsku. Wierzę, że to dobro rozleje się dalej, na inne miasta. Że podziały zaczną się zacierać, że skończy się fala nienawiści. Kochani, wasze myśli dają nam siłę. A ta siła jest nam teraz bardzo potrzebna. Bo nadchodzi trudny czas, by się pozbierać, by na nowo uporządkować opustoszały świat. By oswoić się z nim. By oswoić się z pustym miejscem przy stole. Z biurkiem, przy którym pisałeś swoją książkę. Z pustym fotelem.