Naukowcy celebryci włączyli się do politycznej wojny

Znani z mediów socjologowie stali się ważnymi uczestnikami partyjnych rozgrywek

Publikacja: 08.11.2010 00:50

Jadwiga Staniszkis: Daj spokój. Z tobą nie można dyskutować (powiedziała do Ireneusza Krzemińskiego)

Jadwiga Staniszkis: Daj spokój. Z tobą nie można dyskutować (powiedziała do Ireneusza Krzemińskiego)

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

Poszli na wojnę. Nie zabrali ze sobą armat ani nawet pistoletów. Ich bronią jest słowo, a polem bitwy najczęściej studio telewizyjne. Rzadziej radio bądź prasa.

[srodtytul]Z certyfikatem mądrości[/srodtytul]

Socjologowie dołączyli za politykami i niektórymi dziennikarzami do wojny polsko-polskiej. Im bardziej w kraju rosną emocje, tym bardziej profesorowie eksperci upubliczniają swoje.

Stali się ważnymi uczestnikami politycznych rozgrywek. Niemal propagandzistami. Tym ważniejszymi, że z profesorskimi tytułami. Takim “certyfikatem mądrości” ani politycy, ani tym bardziej dziennikarze zwykle poszczycić się nie mogą.

Połowa czerwca, najbardziej emocjonująca końcówka kampanii prezydenckiej. W studiu TVN 24 dyskutują socjologowie: profesorzy Jadwiga Staniszkis i Ireneusz Krzemiński. Znają się od dziesięcioleci i są na ty. Padają ostre słowa. Z jednej strony jest brutalna krytyka Jarosława Kaczyńskiego (Krzemiński), z drugiej – Bronisława Komorowskiego (Staniszkis). W pewnym momencie Staniszkis nie wytrzymuje. Podnosi się i wychodzi ze studia. Na odchodne mówi do Krzemińskiego: – Daj spokój. Z tobą nie można dyskutować.

Na forach internetowych natychmiast rozgorzała dyskusja. I jak to na wojnie, jedni kibicują jej, inni jemu.

Blogerka na Salonie24: “Nikt dotąd nie wykazał tak precyzyjnie płytkości intelektualnej, taniochy uprawianej propagandy pisowskiej i absurdalności argumentów pani profesor Jadwigi Staniszkis zaangażowanej dobrowolnie bądź pod przymusem do popierania Jarosława Kaczyńskiego”.

Bloger na Blogosferze: “Ja na miejscu pani profesor w ogóle bym do tego programu nie przyszedł”.

Właściwy temat tamtej dyskusji w studiu, czyli kto jest lepszym kandydatem na prezydenta, na forach nie zaistniał.

Starcie Krzemiński – Staniszkis trwa. Choć do telewizyjnego studia razem już nie chodzą. Ostatnio on w wywiadzie dla “Wprost” żachnął się na stwierdzenie dziennikarza, że Staniszkis jest profesorem socjologii. Uznał, że zachowuje się, jakby była partyjnym propagandzistą. Z kolei ona dziwi się w rozmowie z “Rz”, co się stało z komentatorami socjologami, takimi jak Krzemiński. Nie omieszkuje wypomnieć, że jest on członkiem rady konsultacyjnej przy premierze. Sugeruje jednocześnie, że to umocowanie determinuje jego wypowiedzi i oceny.

W życiu publicznym powstała nowa grupa socjologów celebrytów. I to ze wszystkimi tego konsekwencjami. Także negatywnymi. Bo głównym celem celebryty, podstawą istnienia w tej sferze, jest bycie zauważalnym.

Ale rasowy naukowiec celebryta ma jeszcze dodatkowy cel. Chce, by poglądy polityczne, jakie popiera, stały się dominujące w życiu publicznym. Niektórzy, jak Lena Kolarska-Bobińska i Marek Migalski, wykorzystywali naukowy “certyfikat mądrości” i medialne konsekwencje z nim związane do kariery ściśle politycznej. Zostali posłami do Parlamentu Europejskiego: Kolarska-Bobińska z listy Platformy, Migalski – PiS.

Kto jest w tej grupie i z jaką partią lub partiami sympatyzuje? Radosław Markowski (SLD, PO), Barbara Fedyszak-Radziejowska (PiS), właśnie Krzemiński (PO) i Staniszkis (PiS), Andrzej Rychard (PO, SLD), Janusz Czapiński (SLD), Andrzej Zybertowicz (PiS, choć ostatnio w mediach bywa bardzo rzadko), Tomasz Żukowski (PiS), Kazimierz Kik (lewica) i wielu innych. Kryterium jest nie tyle częstotliwość występowania w mediach, ile ładunek emocjonalny wystąpień i ich przesłanie polityczne.

[srodtytul]I uczony, i komentator[/srodtytul]

Część tych osób, co nie jest tajemnicą, wprost doradza partiom i ich liderom. Żukowski był doradcą Lecha Kaczyńskiego, ostatnio przedstawia badania, które mają skłonić Jarosława Kaczyńskiego do ostrego kursu. Także Staniszkis kibicuje prezesowi PiS. I jak sama mówi, zagrzewa do opowiedzenia się za tą opcją polityczną.

Rafał Chwedoruk jest właściwe etatowym doradcą lidera SLD Grzegorza Napieralskiego.

Oni weszli w nową rolę. Już nie ekspertów, tylko komentatorów życia publicznego. – Ta nowa rola trwa od dłuższego czasu, to nie jest sytuacja z ostatniego okresu. Nie ma w tym nic dziwnego – mówi prof. Krzemiński. Powołuje się też na zagraniczne przykłady. – W innych krajach jest bardzo podobnie, na przykład we Francji cała grupa moich kolegów socjologów jest medialnymi komentatorami. Komentator socjolog nie przestaje być uczonym – zaznacza.

Dlaczego jednak uczony w tę rolę wchodzi? Powody są przynajmniej trzy. Najprostszy to ten, który opisuje Krzemiński. – Socjologowie zawsze zajmowali się publicystyką, też polityczną. Jest wspaniały tom publicystyki Stanisława Ossowskiego, guru polskiej socjologii. Mam swoje poglądy, nie ukrywam ich. I się ich nie wstydzę. Gdy jednak socjolog staje się propagandzistą, traci swą wiarygodność – zastrzega.

Kazimierz Kik, politolog, który startował z list lewicy w ostatnich wyborach do PE, uważa: – Polscy politycy socjologów jako ekspertów nie traktują poważnie. Bardziej są im oni potrzebni w roli celebrytów propagandzistów.

Stąd też nieudane role parlamentarzystów socjologów. Jedna z bardziej znanych socjologicznych twarzy, Paweł Śpiewak (z wykszałcenia historyk idei), miał nieudany romans z Sejmem. Był posłem PO poprzedniej kadencji. Zrezygnował, uznając, że w tej roli niczego potrzebnego nie uda mu się zrobić.

Zdaniem Eryka Mistewicza, konsultanta politycznego, socjologiczni celebryci odgrywają jednak pożyteczną rolę. – Mieszczą się perfekcyjnie w polityce spektaklu, dopasowują do wymagań współczesnych mediów – ocenia. – Zmieniły się potrzeby ludzi, podążają za nimi media, które oferują emocjonalny spektakl. A w tym spektaklu potrzebni są też socjologowie.

[srodtytul]Pożyteczni wojownicy[/srodtytul]

Dlaczego są potrzebni? Bo zapewniają zwarcie na oczach masowej publiczności. Wpisują się doskonale to, co jest powszechnie obserwowane, czyli wojnę polsko-polską. – Każdy komunikat w mediach, że ten polityk zrobił dobrze, a tamten źle, służy zwycięstwu w wojnie. I jak to na wojnie, nikt nie może być obiektywny – mówi socjolog Jarosław Flis. – Bo w tej wojnie śmiertelnym wrogiem są ci, którzy mają inny pogląd.

Flis, podobnie jak Mirosława Grabowska, nie jest w gronie celebrytów, mimo że dość często występuje w mediach. Oboje (choć szczególnie Grabowska) przy wygłaszaniu korzystają z podstawowego instrumentu socjologicznego, czyli badań.

Flis mówi, że z całej siły stara się nie być zaliczony do plemienia Hutu bądź Tutsi. – Jak ognia się tego boję, choć wiem, jak niewygodna jest pozycja okrakiem na barykadzie – podkreśla.

Z kolei o Grabowskiej krąży wśród socjologów anegdota: Jak według niej socjolog powinien odpowiadać na każde pytanie? – To zależy – radzi Grabowska. Sugerując, że należy się posługiwać badaniami, a nie “własnym widzimisię”.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

Poszli na wojnę. Nie zabrali ze sobą armat ani nawet pistoletów. Ich bronią jest słowo, a polem bitwy najczęściej studio telewizyjne. Rzadziej radio bądź prasa.

[srodtytul]Z certyfikatem mądrości[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Polityka
Prezydent-elekt kompletuje zespół. Karol Nawrocki chce "zachować balans"
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Polityka
Ostatni taniec Jarosława Kaczyńskiego? Intuicja i szachy 5D
Polityka
Liderzy zdecydowali o losach koalicji. Czy rzecznikiem rządu zostanie Hołownia?
Polityka
Donald Trump rozmawiał z Xi Jinpingiem. Chiny: Inicjatywa prezydenta USA
Polityka
Tym razem Donald Tusk się nie wściekł. Na klubie KO przekonywał, że ma plan