O planach premiera donosi tygodnik "Wprost".
Decyzję Tusk podobno ogłosił na przedostatnim posiedzeniu rządu. – Do wyborów zostało już tylko kilkanaście posiedzeń Sejmu. Premier mówił, że nie ma sensu wysyłać do parlamentu ustaw, których posłowie i tak nie zdążą uchwalić – opowiada jeden z ministrów.
Zgodnie z zasadą dyskontynuacji, Sejm kończąc swoją kadencję musi zamknąć wszystkie sprawy, nad którymi pracował. To, czego nie zdąży się uchwalić, nie jest przekazywane parlamentowi kolejnej kadencji.
Tusk miał poprosić ministrów, by w tej sytuacji każdy z resortów wybrał jeden najważniejszy projekt i na nim się skoncentrował.