„Zmiana gabinetu na osiem miesięcy przed wyborami, jeśli nie ma być tandetną zagrywką, która zostanie zresztą natychmiast rozszyfrowana, musiałaby być ofertą nowego rządu na następne cztery lata, a z tym wypada poczekać do rozstrzygnięcia wyborów" – powiedział Donald Tusk „Polityce".
Zmiany, jak zaznaczył, nie służyłyby także prezydencji Polski w UE. „Będziemy mieli udaną prezydencję, jeżeli dobrze będą pracowali ministrowie, którzy już się przygotowują do swoich ról" – stwierdził. O ministrze obrony Bogdanie Klichu mówił: „Nie może być tak, że musi dać głowę, zapłacić za Smoleńsk". A o ministrze infrastruktury Cezarym Grabarczyku – „Nawet jeśli pojawiają się potknięcia, to jednak nigdy nie było takiej skali inwestycji". Zdaniem Tuska także szef jego kancelarii Tomasz Arabski powinien zostać na stanowisku, chociaż na konferencji w Izraelu wpłynął na PAP, by zapobiec zadawaniu pytania o reprywatyzację.