Taką informację podaje "Wprost" na swej stronie internetowej.
– PSL gwarantuje przekroczenie progu pięciu procent, a my dajemy znane twarze i windujemy wynik. Nikt nikomu nie wchodzi w drogę, bo ludowcy zdobywają mandaty na wsi, a my w miastach. Taki układ byłby korzystny także dla Platformy, bo, jeśli osiągniemy dobry wynik, do Donald Tusk nie będzie musiał robić koalicji z SLD – mówi tygodnikowi, anonimowo, jeden z liderów PJN.
- Kiedy PJN powstawał, sam oferowałem jego liderom merytoryczną współpracę i cały czas ją podtrzymuję. Czas pokaże, czy przełoży się to na wspólny start w wyborach – komentuje Janusz Piechociński, poseł PSL.
- Rzeczywiście, słyszałem o takim scenariuszu. Zdaje się, że wyszedł on z kręgów PSL. Traktuję to jednak jako plotkę. My jesteśmy dziś zdeterminowani, by wystawić własne listy – mówi Paweł Poncyljusz, wiceszef klubu PJN.