Na ukończeniu jest już projekt ustawy "ostatnia koszula". Chodzi o to, by nie można było zlicytować za długi małego mieszkania, w którym na osobę przypada do 10 mkw. A w przypadku licytacji dużego lokum dłużnik miałby prawo zachować kwotę na kupno takiego małego mieszkania. Andrzej Rozenek, rzecznik Klubu Ruchu Palikota, mówił "Rz", że ten projekt zostanie zaprezentowany jeszcze w grudniu. W styczniu ma być gotowa kolejna inicjatywa stanowiąca, że osoby, które straciły mieszkanie, dostawałyby z pomocy społecznej zasiłek na wynajęcie choćby najmniejszego lokalu. Kancelaria szacuje, że dla budżetu byłby to wydatek 1 – 2 mln zł rocznie. – Czyli naprawdę niewiele, a zapobiegnie to hańbie domowej – mówi Ikonowicz.
W zanadrzu są też kolejne pomysły: waloryzacja wysokości dochodu uprawniającego do pomocy społecznej, który nie był podnoszony od 2006 roku, budowanie mieszkań czynszowych za pieniądze budżetowe na gruntach, które nieodpłatnie przekazywałyby gminy, przepisy stanowiące, że osoby, które pracowały na czarno i ujawniły przypadki łamania prawa pracy, nie byłyby karane, a także obowiązek płacenia przez firmy składek ZUS od umów o dzieło.
– Dla pracodawcy nie będzie wtedy różnicy, czy zatrudnia na etat czy na umowę śmieciową i może powstanie więcej etatów – tłumaczy Ikonowicz. I dodaje z zadowoleniem: – To będzie naprawdę porządny pakiet ustaw, który postawi rząd pod ścianą.
Poza tym stowarzyszenie przygotowuje diagnozę skali kryzysu w Polsce. Ze zgromadzonych przez nie statystyk wyłania się czarny obraz – problem ubóstwa dotyczy ok. 13 mln osób. A wiążące się z tym wykluczenie społeczne może dotyczyć nawet 42 proc. społeczeństwa. I tą diagnozą będzie się posługiwał Palikot, zgłaszając projekty.
Krystyna Łybacka, wiceprzewodnicząca Klubu SLD, nie martwi się zakusami Palikota na elektorat socjalny. – Nareszcie będziemy mieli sojusznika w Sejmie do forsowania naszych pomysłów. Przecież nasz projekt podwyższenia progów dochodowych uprawniających do zasiłków czeka do lat w zamrażarce – zaznacza. – Chciałabym tylko wierzyć, że ten zwrot na lewo będzie trwały, bo do niedawna Janusz Palikot był głównym liberałem gospodarczym.
Roberta Alberskiego, politologa z Uniwersytetu Wrocławskiego, taka zmiana akcentów nie dziwi. – Po lewej stronie sceny toczy się walka o panowanie i Palikot postanowił ją wygrać. A z samymi hasłami antyklerykalnymi to mu się nie uda – ocenia. Przypomina, że poparcie dla partii po wyborach nieco spadło, bo liberalizm światopoglądowy nieco znudził wyborców. Teraz poseł musi popracować nad innym wabikiem. I zauważa: – Czas jest ku temu idealny, bo trwają prace nad budżetem.