Sejm dziś zdecyduje w głosowaniu, czy odwołać ze stanowiska ministra transportu Sławomira Nowaka. Niespodzianki nie będzie i Nowak utrzyma stanowisko, bo koalicja PO–PSL solidarnie broni swoich ministrów. Za to czwartkowa debata obfitowała w zaskakujące wydarzenia. Minister usłyszał, że jest szkodnikiem i kłamczuchem. Z kolei opozycja usłyszała od premiera Donalda Tuska, że organizuje pusty spektakl bez cienia wiary w jego powodzenie.
Patryk Jaki z Solidarnej Polski, przedstawiając wniosek o odwołanie Nowaka, ubarwił swoje wystąpienie multimedialnymi mapami, na których wyrysowano drogi, które miały powstać, i te, które wybudowano do 2013 roku. Niewybudowane odcinki migały. Jaki wytknął Nowakowi postawienie setek nowych fotoradarów na drogach, które uznał za sposób na złupienie kierowców. Oskarżył ministra o to, że został grabarzem polskich kolei, i wręczył mu słoik z robakiem znalezionym przez pasażerów w pociągu. – To jest pluskwa, która zajęła miejsce pasażerów w polskich pociągach – mówił.
– To karaluch, ty nieuku – odparował poseł PO Stefan Niesiołowski, z wykształcenia entomolog.
Krytyki nie szczędzili ministrowi również posłowie z innych partii. Witold Klepacz z Ruchu Palikota mówił np., że należy dziękować za każdy dzień pobytu ministra na urlopie, bo wtedy niczego nie psuje.
Donald Tusk jak zawsze bronił decyzji ministra. Przekonywał m.in., że fotoradary spełniają swoją funkcję. – W I kwartale 2007 roku na drogach zginęło 1176 osób, a w I kwartale 2013 roku 541 osób – mówił szef rządu. – Warto było stawiać fotoradary? Na pewno było warto.