W piątek Sejm przyjął ustawę dekomunizacyjną. Przewiduje, że samorządy będą miały rok na usunięcie z przestrzeni publicznej nazw, które upamiętniają osoby, organizacje i daty symbolizujące komunizm. Jeśli tego nie zrobią, nazwę zmieni wojewoda po zasięgnięciu opinii IPN.
Gdy nad podobnymi przepisami pracował Sejm ubiegłej kadencji, sprzeciw zgłaszał SLD. Teraz związany z tą partią instytut apeluje – nazwy zmieniajmy tak, by upamiętniały najważniejsze postaci przedwojennego socjalizmu, zwłaszcza Ignacego Daszyńskiego.
Taki apel Centrum im. Ignacego Daszyńskiego wyśle w tym tygodniu do IPN, Związku Miast Polskich i do samorządowców. – Przygotowaliśmy już listę gmin, w których nie ma ulic Daszyńskiego – mówi szef centrum Tomasz Kalita.
Dlaczego w ten sposób miałaby zostać uhonorowana właśnie ta postać? Tomasz Kalita przypomina, że w tym roku obchodzimy dwie okrągłe rocznice – 150-lecie urodzin i 80-lecie śmierci Daszyńskiego. Jednak zdaniem instytutu polityk przede wszystkim zasługuje na uznanie jako jeden z twórców polskiej niepodległości.
Daszyński już pod koniec XIX wieku formułował postulaty niepodległościowe, działając w Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej Galicji i Śląska Cieszyńskiego. Później zasiadał w parlamencie austriackim i był radnym Krakowa. Po I wojnie światowej został pierwszym premierem II Rzeczypospolitej, jednym z założycieli Centrolewu i marszałkiem Sejmu.