Reklama

Erdogan Niemcom nie daruje

Atakowanie Niemiec weszło już prezydentowi Turcji w krew. Przedwyborczy Berlin jest bezradny.

Aktualizacja: 11.08.2017 22:28 Publikacja: 10.08.2017 19:17

Erdogan Niemcom nie daruje

Foto: AFP

Powiecie wtedy, że nasz kraj przegonił Niemcy – perorował w czasie poniedziałkowego wiecu AKP, swej partii, prezydent Recep Tayyip Erdogan. Jest przekonany, że Turcja będzie w lepszej kondycji niż Niemcy, jak tylko Turcy z diaspory zdecydują się na powrót do ojczyzny. Prezydent mógł przekonywać, że w Turcji będzie lepiej niż w UE, ale skoncentrował się na Niemczech. To w końcu Berlin jest głównym wrogiem Ankary.

W tym samym poniedziałkowym wystąpieniu prezydent udowadniał, że Niemcy dają obecnie schronienie „terrorystom" i odmawiają ich wydania Turcji. Miał na myśli zwolenników ruchu Fethullaha Gulena mieszkających w Niemczech.

Ale nie tylko. Niedawno szef tureckiej dyplomacji Mevlüt Cavusoglu zarzucił niemieckim władzom, że wspierają zwolenników PKK, Partii Pracujących Kurdystanu, z którą to organizacją tureckie władze toczą wojnę w południowo-wschodnich regionach kraju. Zdaniem Ankary do urzędu kanclerz Angeli Merkel przekazanych zostało 4,5 tys. akt mających świadczyć o terrorystycznej działalności przeciwników Turcji i prezydenta Erdogana.

W dodatku gen. Akin Öztürk, jeden z głównych oskarżonych o udział w ubiegłorocznym puczu wojskowym, zeznał właśnie w czasie procesu, że próba zamachu stanu była przygotowywana za granicą, w tym w Niemczech. Prezydent Erdogan traktuje to zeznanie jako kolejny pretekst do oskarżeń Berlina. – Równocześnie Niemcy domagają się uwolnienia niemieckich terrorystów w Turcji – oburza się prezydent Turcji. Nie ma on wątpliwości, że terrorystami są aresztowany w Turcji niemiecki obrońca praw człowieka Peter Steudtner, dziennikarka Mesale Tolu Corlu czy korespondent „Die Welt" Deniz Yücel. Pełnią oni rolę zakładników w konflikcie turecko-niemieckim.

Ankara zdaje sobie sprawę, że próby szantażu pod adresem Niemiec skazane są na niepowodzenie, lecz czyni wszystko, aby podgrzać atmosferę w sporze z Berlinem.Tego oczekuje spora część wyborców.

Reklama
Reklama

W Niemczech panuje przekonanie, że tureckie władze dawno już przekroczyły wszelkie granice. Kilka dni temu rzecznik niemieckiego MSZ przypomniał prezydentowi Erdoganowi jego niedawne porównanie współczesnych Niemiec do epoki nazistowskiej, twierdząc, że takie rzeczy jak kiedyś w Niemczech dzieją się obecnie właśnie w Turcji. Na taką reakcję MSZ dotąd sobie nie pozwalał. Ale też już kilka tygodni temu Sigmar Gabriel, szef MSZ, zapewniał, że osiągnięta została granica tego, co można znieść.

Konflikt podzielił mieszkających w Niemczech Turków. Dwie trzecie z ponadtrzymilionowej ich rzeszy głosowało w kwietniu tego roku w tureckim referendum za planem Erdogana reformy konstytucyjnej. W Essen było to nawet trzy czwarte.

Wie o tym turecki prezydent i nie ustaje w atakach na Niemcy. Jego retoryka to cios w wysiłki integracyjne Berlina. Erdogan jest jednak przekonany, że niemiecki rząd nie zdobędzie się na żadne kroki odwetowe. W końcu Turcja przestrzega porozumienia z UE w sprawie uchodźców, co zahamowało falę imigracji do Europy i Niemiec. Po wrześniowych wyborach do Bundestagu Berlin zapewne nie będzie przyjmował ciosów znad Bosforu tak jak do tej pory. 

Polityka
Widmo kolejnego konfliktu etnicznego w Indiach? Indyjska prawica naciska na premiera
Polityka
Joe Biden w emocjonalnym przemówieniu ostrzegł przed „mrocznymi dniami” pod rządami Donalda Trumpa
Polityka
Donald Trump znów pisze o wojnie na Ukrainie. Wspomniał o stratach Rosjan
Polityka
Polak premierem Litwy? Robert Duchniewicz na krótkiej liście kandydatów
Polityka
Sondaż na Węgrzech: Viktor Orbán ma powody do niepokoju
Reklama
Reklama