- Urząd Skarbowy pomylił rachunki bankowe. Przypominam, że grzywna została nałożona na organ, czyli na podmiot - w tym wypadku na prezydenta jako organ administracyjny. To jest dokładnie tak, jak w postępowaniu administracyjnym - np. organ nie prześle w porę akt, to sąd może ukarać grzywną. Ta grzywna nie jest płacona przez tę osobę - mówił w RMF FM Borys Budka.
Na uwagę prowadzącego rozmowę Marcina Zaborskiego, że ministerstwo sprawiedliwości tłumaczyło, iż grzywna została nałożona na Hannę Gronkiewicz-Waltz, Budka odpowiedział "bo właśnie to jest takie Ministerstwo Sprawiedliwości, które tak zna przepisy".
- Jeżeli przepisy polskie tłumaczy - z całym szacunkiem - Patryk Jaki, który mówi o równości wobec prawa i jest osobą, która chowa się za immunitetem w sprawie, którą wytacza mu mieszkanka podopolskiej miejscowości za obrażanie mieszkańców - taka osoba jest zupełnie niewiarygodna. Pan Patryk Jaki nie jest wiarygodną osobą, która Polakom może mówić o równości wobec prawa czy o tym, na kogo nakłada się grzywnę - tłumaczył poseł Platformy.
- To jest dokładnie tak, jak z mandatem. Jeżeli dostajemy mandat i się od niego odwołujemy, to do czasu rozpatrzenia takiego odwołania nie musimy go płacić. Jest zasada domniemania niewinności - dodał.
Do słów Budki odniósł się na twitterze Sebastian Kaleta, były rzecznik ministerstwa sprawiedliwości, powołany przez Sejm do komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji. "Poziom ignorancji tych wypowiedzi przeraża. Mandat dostaje się trybie wykroczeniowym. W trybie administracyjnym inna egzekucja. Kompromitacja" - napisał na Twitterze. "Na przykład jeśli nie zgadzamy się z wysokością podatku od nieruchomości nałożonego przez wójta, to składając skargę do WSA podatek musimy opłacić..." - dodał.