Podatek u źródła źródłem kłopotów dla firm

Podatek u źródła, szczególny rodzaj podatku dochodowego, był przez wiele lat niszowym zagadnieniem. Jednak w ostatnich latach spory o tę daninę przybrały na sile.

Publikacja: 27.08.2024 04:30

Podatek u źródła źródłem kłopotów dla firm

Foto: Adobe Stock

Ta szczególna danina teoretycznie nie dotyczy polskich podmiotów, ale w praktyce ma przełożenie na działalność wielu firm będących częścią międzynarodowych grup kapitałowych. Przepisy o tym podatku są dość skomplikowane. Pod pewnymi warunkami można korzystać ze zwolnienia czy prawa do zwrotu. Jednak jest w nich sporo zabezpieczeń przed nieuczciwymi transferami pieniędzy do podmiotów działających fikcyjnie albo w rajach podatkowych. Trzeba zatem na różne sposoby udowodnić, że należności za dywidendy czy znak towarowy trafiają do podmiotu, który prowadzi realną działalność.

Czytaj więcej

Podatek u źródła: jakie transakcje obejmuje

Na tym właśnie tle dochodzi do sporów między płatnikami a fiskusem, a dokładniej mówiąc – z Lubelskim Urzędem Skarbowym. Bo to właśnie temu urzędowi w 2021 roku przydzielono wszystkie sprawy tego podatku (choć kontrolami w tym zakresie zajmują się też urzędy celno-skarbowe z innych miast). Jego naczelnik Tomasz Żuk deklaruje, że jego pracownicy są otwarci na kontakt z podatnikami i ich pełnomocnikami, by wyjaśnić trudniejsze kwestie. - Niemal w każdym tygodniu rozmawiamy bezpośrednio i telefonicznie z przedstawicielami firm doradztwa podatkowego – przyznaje naczelnik.

Czy sto metrów kwadratowych to już firma

Wiele z tych spornych sytuacji dotyczy tego, czy danej firmie należy się zwrot zapłaconego podatku. - Najczęściej odmawiamy zwrotu, gdy beneficjent nie prowadzi rzeczywistej działalności, nie ma biura czy konta bankowego. Odmowy wydajemy także w przypadkach, w których jedynym przejawem funkcjonowania danej spółki jest otrzymywanie dywidendy i przekazywanie jej dalej – wylicza Tomasz Żuk.

Nieco inaczej na tę kwestię patrzą doradcy podatkowi, reprezentujący płatników. Jak zauważa Monika Dziedzic, doradca podatkowy i partner w MDDP, różnice zdań dotyczą często spółek, które są właścicielami wielu innych spółek celowych, prowadzących jak najbardziej rzeczywistą działalność. - Taka spółka wcale nie musi zatrudniać dziesiątek ludzi i prowadzić wielkiej fabryki. Jej celem jest budowanie i zwiększanie wartości nowych przedsiębiorstw dzięki posiadanemu know-how czy kapitałowi. To nie zawsze bywa dostatecznie rozumiane przez organy podatkowe – mówi ekspertka. Dodaje, że także dalsza płatność dywidend przez odbiorcę należności z Polski nie jest postrzegane jako omijanie przepisów o WHT przez władze skarbowe innych krajów, a polskie podejście skutkujące podwójnym opodatkowaniem dochodu, sprzecznie ze standardami Unii Europejskiej, zniechęca do nowych zagranicznych inwestycji w Polsce.

Z kolei Daria Górka, doradca podatkowy w kancelarii Tomczykowski Tomczykowska zwraca uwagę na niekonsekwencję decyzyjną lubelskiego urzędu. - Czasem uznaje on 100 m kw. biura za wystarczająca substancję biznesową dla takiej działalności, a w innych przypadkach już nie. Zresztą nie ma wyraźnych przepisów ani wytycznych, co należy uznawać za rzeczywistą działalność gospodarczą – zauważa ekspertka.

W praktyce lubelskiego urzędu zdarza się też niekorzystne traktowanie grup spółek, w których jedna osoba pełni funkcje kierownicze w kilku z nich. Bywa to uzasadniane po prostu znajomością spraw grupy i wybitnymi umiejętnościami zarządczymi takich osób. - Tymczasem urząd nie zawsze odróżnia takie przypadki od sytuacji, w których rzeczywiście działają „usługowi dyrektorzy” w rajach podatkowych, którzy rzekomo zarządzają setkami fikcyjnych spółek – mówi Daria Górka.

- Rozbieżności się zdarzają, ale zwykle jest spowodowane zmianą przepisów i otoczenia gospodarczego. Mimo to staramy się utrzymywać konsekwentnie jednolitą linię orzeczniczą – tłumaczy Tomasz Żuk.

Jednak, jak zauważa Monika Dziedzic, z tą zmianą przepisów nie do końca sprawa tak wygląda. - Lubelski urząd nie stosuje korzystnej dla podatników interpretacji ogólnej ministra finansów z 2012 r., dotyczącej przepisów o WHT,. – Zmiana przepisów dotyczyła cen transferowych i nie powinna mieć wpływu na kwalifikację w zakresie przepisów o podatku u źródła – uważa ekspertka.

Spory o podatek u źródła WHT sięgnęły już NSA

Gdy spojrzeć na statystyki, to można mieć wrażenie, że odmowy zwrotu WHT nie są wielkim problemem. W pierwszym półroczu 2024 r. urząd dokonał 200 takich zwrotów na kwotę 466,5 mln zł. W 26 przypadkach odmówił zwrotu. Odmowy stanowiły 11,5 proc. spośród wszystkich wniosków i dotyczyły kwoty około 50 mln zł.

Od początku przejęcia kompetencji w sprawie WHT, Lubelski Urząd Skarbowy wydał blisko tysiąc decyzji, z czego w 172 przypadkach zostały zaskarżone do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W przypadku tylko 6 decyzji Urząd ostatecznie przegrał przed sądem, przy czym 5 decyzji dotyczyło jednego płatnika. Natomiast do Naczelnego Sądu Administracyjnego trafiło 91 spraw, z czego 3 zostały już rozstrzygnięte (utrzymano wyroki WSA, a w konsekwencji stanowiska Lubelskiego Urzędu Skarbowego). Przed NSA trwa wciąż 88 postępowań.

- Orzecznictwo naszych sądów też odbiega od światowych standardów. Zdarza się, że ta sama spółka np. z Holandii czy Luksemburga, która otrzymuje dywidendę z pięciu różnych krajów, musi zapłacić WHT tylko w Polsce. A przecież te przepisy są wszędzie jednakowe, według standardów OECD – zauważa Monika Dziedzic.

Czytaj więcej

Podatek u źródła trochę łagodniejszy

Młoda kadra dopiero się uczy

Doradcy podatkowi reprezentujący płatników WHT sugerują, że jedną z przyczyn sporów jest niedostateczne przygotowanie kadry lubelskiego urzędu. Dotyczy to nie tylko kwestii podatkowych, ale też szerszego rozumienia międzynarodowego biznesu.

Tomasz Żuk odpiera te zarzuty i zapewnia, że na bieżąco monitoruje potrzeby kadrowe. - Jesteśmy otwarci na szkolenia i wymianę doświadczeń, krajowych jak i międzynarodowych. Uczestniczymy w szkoleniach organizowanych także przez firmy doradcze – mówi naczelnik.

W lubelskim urzędzie merytoryczną pracą nad WHT zajmuje się 37 osób. Wśród nich są radcowie prawni, a także osoby z doświadczeniem w bankowości. Jednak, jak się dowiadujemy nieoficjalnie, tylko ok. 20 proc. spośród tych osób biegle zna język angielski. Średnia wieku tej kadry to niewiele ponad 30 lat.

Tyle oficjalnych danych. W praktyce często okazuje się, że ta załoga ni radzi sobie z zadaniami. Nawet nie zawsze chodzi o meritum, co o terminy. - Gdy międzynarodowa grupa firm rozważa np. zaciągniecie pożyczki między swoimi członkami i występuje do LUS o opinie w sprawie WHT od odsetek, urząd rzadko kiedy dotrzymuje 6-miesięcznego terminu na odpowiedź. W praktyce trzeba czekać 9-12 miesięcy – relacjonuje Daria Górka. I dodaje,że takie sytuacje działa wręcz odstraszająco działają na międzynarodowe firmy, których spółki córki działają w Polsce. - Do transakcji albo nie dochodzi albo zagraniczny partner odmawia pokrycia kwoty WHT i obciąża nim polską spółkę – mówi ekspertka.

Czym jest podatek u źródła
Zagraniczny podatnik, polski płatnik

Danina ta bywa w skrócie nazywana WHT (an. withholding tax).. Jest należna od dochodu, jaki uzyskuje w Polsce zagraniczny właściciel np. znaku towarowego czy licencji. Jeśli zatem polski partner tej zagranicznej firmy używa np. renomowanej marki auta czy odzieży – płaci mu za to należności. Od tego właśnie zarobku w Polsce właściciel takich praw powinien płacić podatek u źródła. Obowiązkami płatnika, fizycznie odprowadzającego tę daninę, jest często obciążona polska spółka córka zagranicznego właściciela tych praw. Podatek należy się też od dywidend czy odsetek od pożyczek, na których zarabia ów zagraniczny podmiot, często centrala wielkiego koncernu.

Ta szczególna danina teoretycznie nie dotyczy polskich podmiotów, ale w praktyce ma przełożenie na działalność wielu firm będących częścią międzynarodowych grup kapitałowych. Przepisy o tym podatku są dość skomplikowane. Pod pewnymi warunkami można korzystać ze zwolnienia czy prawa do zwrotu. Jednak jest w nich sporo zabezpieczeń przed nieuczciwymi transferami pieniędzy do podmiotów działających fikcyjnie albo w rajach podatkowych. Trzeba zatem na różne sposoby udowodnić, że należności za dywidendy czy znak towarowy trafiają do podmiotu, który prowadzi realną działalność.

Pozostało 93% artykułu
Sądy i trybunały
Absolwenci KSSiP w zawieszeniu, bo pominięto ich przy nominacjach
Nieruchomości
Ogródki działkowe nie zostaną zlikwidowane. Resort zmienia przepisy
Sądy i trybunały
Bodnar zdegraduje sędziów? Tzw. "neosędziowie" zostaną cofnięci do roli asystentów
Sądy i trybunały
Rząd nie uzna wyboru prezesa Izby Cywilnej SN? Adam Bodnar: absolutnie
Podatki
Afera paragonowa. Kontrolerów można nie lubić, ale nie wolno im przeszkadzać
Prawo dla Ciebie
Myśliwi nie chcą okresowych badań. A rząd szykuje ograniczenie polowań