Reklama

Fenomen K-popu. Jak Koreańczycy stworzyli muzykę dla każdego

Koreańskiej muzyce pop udało się to, co wydawało się nieosiągalne – przełamując różnice kulturowe, podbiła listy przebojów na całym świecie. Nie jest to jednak sukces przypadkowy. Kryje się za tym hojnie wspierana przez państwo i przemyślana strategia promocji kultury oraz lojalność rozsianej po całym świecie azjatyckiej diaspory.

Publikacja: 28.02.2020 10:00

Koreańska supergrupa BTS sprzedała w ubiegłym roku 4,2 mln płyt na całym świecie. W noworoczny wiecz

Koreańska supergrupa BTS sprzedała w ubiegłym roku 4,2 mln płyt na całym świecie. W noworoczny wieczór 2019 roku wystąpiła nawet na nowojorskim Times Square

Foto: Getty Images

Na światowym rynku muzycznym jeszcze do niedawna obowiązywały dwie żelazne zasady. Po pierwsze: w Ameryce rządzą wyłącznie anglosascy artyści. Po drugie: po eksplozji techno i rapu historia muzyki pop się skończyła, a już na pewno przez długi czas nie powstanie żaden nowy gatunek, którego reprezentanci trafią na szczyt listy przebojów magazynu „Billboard".

Tymczasem historia muzyki pop nie tylko się nie zakończyła, ale jeszcze raz urwała się z łańcucha. Jesteśmy świadkami wejścia na amerykański rynek gwiazd koreańskiego popu. Najbardziej znany jego przedstawiciel, grupa BTS, sprzedał w zeszłym roku na całym świecie aż 4,2 mln albumów. Lepszy wynik osiągnęła tylko Amerykanka Billie Eilish, która na niedawnej oscarowej gali śpiewała „Yesterday". K-pop podbił amerykańską muzyczną twierdzę, a jego wykonawcy przyciągają na koncerty po 40 tysięcy fanów.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama